wtorek, 11 sierpnia 2020

Zamknięta w bańce bólu i cierpienia.

Mówi się, że tylko śmierć jest w życiu sprawiedliwa, ponieważ nikogo z nas nie ominie i każdy bez względu na to, jak wygląda jego życie, prędzej czy później będzie musiał się z nią skonfrontować. Dziś jednak nie będziemy rozmawiać o istocie śmierci, a o tym, jak wygląda życie osób, które tracą bliską swemu sercu osobę. Ból i cierpienie po odejściu kogoś, kogo kochamy, jest jednym z najbardziej trudnych, a wręcz traumatycznych przeżyć. Zgadzamy się z tym zapewne wszyscy, ale pójdźmy o krok dalej i zastanówmy się, czy okoliczności, w jakich nasz krewny, przyjaciel, czy znajomy kończy życie doczesne, mają wpływ na to, jak radzą sobie z tą sytuacją ci, których zostawili tu na ziemi. Według mnie  owszem  jest to bardzo istotny czynnik w procesie przechodzenia  tych osób przez etap żałoby i godzenia się z tym, co się stało. Nie chcę, abyście źle mnie zrozumieli. W żaden sposób nie  umniejszam cierpieniu wynikającemu ze śmierci kogokolwiek, ponieważ bez wątpienia jest ono niewyobrażalne, jednak uważam, że o ile sam wymiar cierpienia się nie zmienia to, łatwiej jest pogodzić się ze śmiercią kogoś, kto na przykład zmarł z racji wieku, czy długoletniej choroby, aniżeli kogoś, kto umiera nagle i niespodziewanie. Jeszcze wczoraj dzieliliśmy z kimś życie. Był zdrowy, w pełni sił. Mieliśmy wspólne plany i marzenia, a dziś już tej osoby z nami nie ma. Jak w obliczu takiej tragedii żyć dalej żyć?

Przed tak  trudnym zadaniem staje główna bohaterka debiutanckiej powieści Lauren North „Zdrada doskonała”. Kobieta jeszcze wczoraj wiodła spokojne szczęśliwe życie u boku męża Marka. Małżonkowie wychowywali wspólnie syna Jamiego. Dziś po tamtym życiu zostały tylko zgliszcza. Zaledwie w kilka godzin świat naszej bohaterki legnie w gruzach. Od chwili, kiedy dowiedziała się, że jej mąż zginął w wypadku samolotowym, nie potrafi poradzić sobie z tym, co ją spotkało. Zamknięta w bańce swojego bólu i cierpienia odcina się od rzeczywistości. Wie jednak, że nie może dać się wciągnąć w otaczającą ją otchłań nicości i zagubienia, ponieważ ma jeszcze syna. Niestety wiedzieć, a wcielić tę wiedzę w życie to zupełnie dwie różne kwestie. Tess nie ukrywa tego, że nie radzi sobie sama ze sobą. Na szczęście są organizacje, które mają za zadanie podać pomocną dłoń tym, którzy nie potrafią znaleźć w sobie siły, aby zacząć żyć na nowo w nowej dla siebie rzeczywistości. Nie jest to łatwe, a nikt nie zrozumie naszego bólu bardziej, niż ktoś, kto również poznał jego niszczącą moc.

Pewnego dnia do drzwi Tess puka Shelley. Kobieta zapewnia Tess, że doskonale rozumie, co ta czuje i dlatego pomoże jej przetrwać ten najgorszy czas w jej życiu. Wyrozumiała, pełna życzliwości zdobywa zaufanie swojej podopiecznej. Co więcej, bardzo szybko nić porozumienia, która wytwarza się między nimi, przeradza się w przyjaźń. Nie trudno się temu dziwić, gdyż powszechnie wiadomo, że cierpienie zbliża ludzi. Shelley nie jest jedyną osobą, która chce pomóc Tess. Chęcią pomocy wykazuje się również brat Marka Ian.

Wydawać by się mogło, iż Tessa ma ogromne szczęście, że ma blisko kogoś, kto chce jej dobra i służy swoją pomocą. Ona sama tak właśnie myśli do momentu, gdy na jaw zaczynają wychodzić sekrety i tajemnice Marka. Pociągają one za sobą szereg niewyjaśnionych zdarzeń, wzbudzających podejrzenia nie tylko, co do tego co działo się w życiu jej męża za jej plecami, ale także poddają w poważną  wątpliwość bezinteresowność  i wielkoduszności szwagra oraz nowej przyjaciółki. Pełna lęku i strachu Tess musi chronić Jamiego. Przecież teraz ma tylko go.
Sięgnijcie koniecznie po książkę i przekonajcie się, czy strach ten ma swoje uzasadnienie i czy chłopiec oraz jego mama mogą czuć się bezpieczni w swoim  domu.

Kiedy cierpimy, stajemy się bezbronni. Zatraceni w trawiącym nasze serce i duszę bólu często balansujemy na granicy jawy i swoich własnych wyobrażeń. Już nie raz słyszałam, jak ludzie dzielący się swoimi przeżyciami po stracie ukochanej osoby mówili: „pewnych zdarzeń z tamtego okresu zupełnie nie pamiętam. Mam wrażenie, jakby ktoś wyjął mi te chwile z życia”. Jest to, jak najbardziej uzasadnione, gdyż często nasza podświadomość, chcąc ulżyć naszemu bólowi, wypiera pewne fakty. Mówię o tym dlatego, że w takim stanie stajemy się niczym marionetki w rękach innych ludzi. Bardzo łatwo nami manipulować i sprawić byśmy w pewnym momencie sami nie wiedzieli, co jest prawdą, a co kłamstwem. Kto jest prawdziwym przyjacielem, a kto tylko takiego udaje. Kto naprawdę chce nam pomóc, a kto ma, w swoich pozornie dokonywanych w dobrej wierze działaniach, ukryty motyw.

Autorka w bardzo zajmujący i intrygujący sposób ukazała ten model manipulacji na kartach powieści. Perfekcyjnie w poczuciu nieustającego niepokoju towarzyszącemu czytelnikowi przez całą fabułę podrzuca czytelnikowi mylące sugestie. Tym samym steruje nie tylko emocjami swojej bohaterki, ale i nas samych, by na końcu, wbrew naszym wszelkim wcześniejszym przewidywaniom bardzo mocno nas zaskoczyć.

„Zdrada doskonała” to bardzo dobry thriller psychologiczny, który czyta się z ogromnym zainteresowaniem i ciekawością tego, co wydarzy się za chwilę. Świetnie wykreowane portrety psychologiczne bohaterów w połączeniu z pierwszoosobową narracją sprawiają, że przez cały czas wiemy, co czują i myślą bohaterowie. Bardzo ciekawym zabiegiem ze strony autorki jest wplecenie w całość historii wewnętrznych monologów, które prowadzi Tess. Jeśli chodzi o mnie, książka mocno mnie wciągnęła i nie mogłam się od niej oderwać.
Przyznaję, że przystępując do lektury książki, bardzo jednoznacznie odebrałam jej tytuł i zasugerowana nim spodziewałam się zupełnie czegoś innego, niż to, co czekało na mnie na jej kartach. I pewnie teraz Was zaskoczę, albowiem jestem bardzo zadowolona, że moje pierwotne oczekiwania nie zostały spełnione, gdyż dostałam coś o wiele lepszego. Autorka przypomniała mi bowiem, że zdrada nie jedno ma imię.

Gorąco zachęcam Was kochani do sięgnięcia po ten tytuł. Lekkość i swoboda stylu oraz języka, którym posługuje Lauren North no i oczywiście jej niezwykła umiejętność skupienia naszej uwagi oraz podsycania z każdą przeczytaną stroną książki ciekawości czytelnika odnośnie do następujących po sobie wydarzeń sprawi, że będziecie przekręcać je z niecierpliwością i w mgnieniu oka, niepostrzeżenie dla siebie samych dotrzecie do końca. Życzyłabym nam wszystkim jeszcze więcej tak dobrych debiutów. Ja z niecierpliwością czekam na kolejne książki autorki i jestem pewna, że jeszcze nie raz o niej usłyszymy.

Recenzja powstała we współpracy z księgarnią Tania książka, za co bardzo dziękuję.

Zachęcam Was także do zapoznania się z całą ofertą thrillerów przygotowanych dla nas przez księgarnię.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.