środa, 17 lutego 2021

Żeby iść w życiu naprzód, czasem trzeba wrócić do miejsca, w którym wszystko się zaczęło

K
ilka dni temu rozmawiałam ze znajomą, która zapytała mnie, co mogę powiedzieć na temat twórczości Nicholasa Sparksa, ponieważ ona nie miała jeszcze okazji sięgnąć po żadną książkę tego autora. Bez wahania odpowiedziałam, że pozostaję pod nieustającym podziwem dla tego, jak pięknie mężczyzna potrafi pisać o miłości, a jednocześnie nie unika trudnych tematów, które nas czytelników nigdy nie pozostawiają wobec nich obojętnymi. Dlatego właśnie zawsze z niecierpliwością i ciekawością tego, co tym razem przygotuje dla wielbicieli swoich książek, oczekuję na każdą polską premierę jego nowego literackiego dziecka. Ku mojej ogromnej radości, wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy niezwłocznie po przeczytaniu książki „Powrót” przychodzę do Was, aby podzielić się z Wami swoimi emocjami, które we mnie wywarła.

Zacznijmy zatem od przedstawienia głównego bohatera, który jest jednocześnie narratorem historii, którą skrywają karty powieści. Trevor Benson jest lekarzem marynarki wojennej w stanie spoczynku. Traumatyczne zdarzenia, których padł ofiarą podczas misji w Afganistanie, zmusiły go do zakończenia służby. Nie znaczy to jednak, że wraz z powrotem z misji skończyły się problemy mężczyzny. Niestety został ciężko ranny, a także piekło tamtych przeżyć odcisnęło piętno na jego psychice w postaci Zespołu Stresu Pourazowego. W momencie, kiedy przystępujemy do lektury powieści, naszemu bohaterowi z trudem udaje się w powolnym procesie wieloletniej terapii z psychiatrą odzyskiwać kontrolę nad własnym życiem. Niestety już wkrótce otrzymuje wiadomość o bardzo poważnym stanie swojego dziadka. W momencie, kiedy dociera do szpitala, w którym przebywa jego krewny, musi zmierzyć się ze świadomością, że dziadkowi zostało już naprawdę niewiele czasu. Nie da się nic zrobić i staruszek umiera, lecz przed śmiercią mówi do wnuka zupełnie niezrozumiałe dla niego słowa. Zapisuje je na kartce i pozostawia do przemyślenia na później. Przed nim bowiem duże zmiany. Jest jedynym spadkobiercą domu dziadków, w którym spędził wiele wspaniałych chwil dzieciństwa. Powrót do ukochanego miasteczka dziadka budzi wspaniałe wspomnienia, a tym samym może być idealnym początkiem nowego życia Trevora. Mimo że, jest zajęty doprowadzaniem posiadłości do stanu używalności nie może zapomnieć o nie jasnych dla niego okolicznościach pobytu dziadka w szpitalu z dala od rodzinnego New Bern. Postanawia zrobić wszystko, aby poznać prawdę o okolicznościach niewyjaśnionej podróży dziadka. Nie wie jeszcze, że nie tylko jemu Carl był bliski. Tak oto na jego drodze pojawia się z ponura nastolatka Callie. Dziewczyna jest skryta i ewidentnie coś ukrywa. Zresztą nie tylko ona. Swoje tajemnice ma także piękna zastępczyni szeryfa Natalie, której urokowi, choć Trevor nie planował miłości w swoim życiu, nie może się oprzeć. Nasz bohater stawia sobie za cel poznać sekrety obu kobiet. Oczywiście to, czego się dowie, musicie odkryć już sami, sięgając po książkę. 

Ze swej strony mogę tylko zapewnić Was, że odkrycie prawdy z pewnością mocno Was poruszy, da do myślenia, a także skłoni do refleksji natury moralnej. Czasami bowiem miłość, to za mało, by móc być szczęśliwym. Aby móc poznać jej prawdziwą wartość niezbędne jest wybaczenie, przede wszystkim samemu sobie. 

„Powrót” to ciepła i bardzo klimatyczna historia o niezwykłej miłości w różnych jej odcieniach i barwach. Od takiej, jakiej pragnie każdy z nas, a której przez całe swoje życie doświadczali dziadkowie głównego bohatera, poprzez miłość opartą na partnerstwie, aż do tej, która, choć rodzi się między dwojgiem ludzi, nie może trwać bez krzywdzenia innych. Takiej, w której nie ma dobrego wyboru. Cokolwiek postanowisz, ktoś będzie cierpiał. To także chwytająca za serce opowieść o życiu w poczuciu winy. Czytając tę książkę, będziemy również świadkami nieustającej walki o siebie z trudnym przeciwnikiem, jakim jest Zespół Stresu Pourazowego, a także doświadczymy niecodziennej przyjaźni. 

Zapewniam Was kochani, że jeśli jesteście wielbicielami pióra autora na pewno i tym razem dostaniecie wszystko to, za co kochacie jego książki, a jeśli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać żadnej z nich to, ta na pewno sprawi, że będziecie chcieli poznać wszystkie pozostałe. Jak zawsze książkę czyta się z niezwykłą przyjemnością, a wszystko, o czym czytamy, sprawia, że nie możemy oderwać się od książki i chcemy pozostać z naszymi bohaterami, którzy stają nam się bardzo bliscy jak najdłużej. Chcemy, aby wreszcie odnaleźli spokój i mieli kogoś dla kogo będą najważniejsi. 

Na zakończenie nie mogłabym nie wspomnieć o jeszcze jednym bardzo ważnym aspekcie książki. Tym bardziej że nie jest to fikcja literacka, a bardzo ważny dla każdego z nas walor edukacyjny, który ma bardzo istotny wpływ na przyszłość ludzkości. 

Dziadek Trevora był ogromnym wielbicielem i miłośnikiem pszczół. Wiedział, że bez nich ludzkość nie przetrwa, dlatego miał swoje ukochane ule, którymi się troskliwie opiekował. Miłość tę przekazał Trevorowi. Z kolei on stara się przekazać tajniki tej cudownej pasji Natalie, a przy okazji my sami jesteśmy uświadamiani, jak bardzo pszczoły są dla nas ważne. W sposób łatwy i przystępny dowiadujemy się wielu ciekawostek na ich temat. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że każdą pszczołę trzeba ratować. 

Jeśli i Wy chcielibyście uchronić je przed wyginięciem, wspólnie z wydawnictwem Albatros zachęcamy Was do udziału we wspaniałej akcji.




Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Albatros, za co bardzo dziękuję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.