Mamy tylko jedno życie i nikt nie ma prawa decydować za nas o tym, jak je przeżyjemy. Wszyscy doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Dlaczego więc ta znana nam prawda w życiu dla tak wielu z nas jest niestety tylko teorią? Dlaczego to nasze życie staje się często życiem dla innych? Życiem wbrew sobie, w którym my sami jesteśmy tylko cieniem. Nasze uczucie, potrzeby i pragnienia przestają mieć znaczenie. Odpowiedzi na te wszystkie pytania i rozważania poszukamy dziś wspólnie na podstawie przeczytanej przeze mnie w ostatnim czasie powieść Małgorzaty Czapczyńskiej „Kochankowie z deszczu”, z której recenzją dziś do was przychodzę.
Poznajcie Hankę Łagowską, kobietę tkwiącą w toksycznym małżeństwie w cieniu despotycznego męża, przy którym czuje się nikim. Pan i władca nie szczędzi żonie obelg, poniżania i upokarzania, a ona podporządkowuje się jego woli, by uniknąć coraz częściej zdarzającej się z jego strony agresji słownej i fizycznej. Nasza bohaterka, mając w sercu wzorce wyniesione z domu rodzinnego, wie, że nie tak powinno wyglądać małżeńskie życie. Jej relacje z mężem naznaczyła obojętność. Choć są razem, to jednak osobno. Hania pragnie zmian, ale jak wiadomo, każdy życiowy przełom wymaga odwagi, której jej brakuje.
W momencie, kiedy my czytelnicy przystępujemy do lektury książki, Hania z mężem wyjeżdżają na urlop do Kołobrzegu, który, choć ona jeszcze tego nie wie, bardzo zmieni jej i nie tylko jej życie. Zmęczona ciągłymi kłótniami i pretensjami nie oczekuje od tego wyjazdu zbyt wiele. Chce po prostu przestać myśleć i odpocząć. Bardzo szybko okazuje się, że ten wspólny wyjazd małżonków tylko pozornie jest wspólny, gdyż Huberta ciągle nie ma. Hani jednak to zupełnie nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie jego nieobecność budzi w niej radość i poczucie ulgi. Tylko w takich chwilach może poczuć się wolna. Nasza bohaterka już wkrótce przekona się, że los, a może przeznaczenie bardzo mocno ją zaskoczy i wywróci jej życie do góry nogami. A początek daleko idących życiowych przemian da przypadkowa, a może właśnie im obojgu przeznaczona nawiązana w Kołobrzegu znajomość z intrygującym mężczyzną. Przeradza się ona w piękne, subtelne, ale też dojrzałe i odpowiedzialne uczucie. To przy tym mężczyźnie Hania czuje się bezpieczna i powoli odzyskuje poczucie własnej wartości.
Jednak nie myślcie sobie, że teraz będzie już tylko sielanka. Nic podobnego, bowiem czytelnik na kartach tej niezwykle życiowej i wartościowej książki jest niemalże świadkiem tego, jak splatają się losy dwojga ludzi po przejściach. Oboje są na życiowym zakręcie, a na swoich barkach dźwigają ciężki bagaż życiowych doświadczeń. Miłosz, bo tak właśnie ma na imię, mężczyzna, który na nowo wzbudził w Hani uczucia, o których istnieniu dawno już zapomniała, chce się rozwieść i zakończyć trudny etap swojego życia, ale niestety ma świadomość tego, że zanim stanie się wolny, czeka go ciężka przeprawa. Była żona nie potrafi zrozumieć i pogodzić się z tym, że to już koniec. Nie odpuści tak łatwo i nie cofnie się przed niczym, by zatrzymać przy sobie mężczyznę, który w jej przekonaniu należy tylko do niej.
„Kochankowie z deszczu” to wielowymiarowa i wielowątkowa bardzo mądra powieść będąca wspaniałą motywacją do tego, aby wreszcie zacząć żyć w zgodzie ze sobą i dla siebie. Na to, by zmienić swoje życie na lepsze, a także otworzyć swoje serce na prawdziwą miłość nigdy nie jest za późno. I choć nikt nie może obiecać nam i zapewnić nas, że te zmiany będą łatwe, to warto o nie zawalczy, gdyż we dwoje nawet najtrudniejsze przeżycia stają się łatwiejsze do przejścia.
Małgorzata Czapczyńska oddała w ręce swoich czytelników bardzo wartościową książkę, która, o czym jestem przekonana, dla wielu z nich stanie się wspaniałym motywatorem do tego, aby wreszcie przestać myśleć o dobru innych, przestać się poświęcać dla innych i zacząć być dobrym dla siebie. Ponadto dzięki temu, że poza warstwą obyczajową w książce znajdziemy również wątki psychologiczne, jej lektura skłoni nas do wielu refleksji i przemyśleń, jak również niejako zmusi nas do postawienia sobie ważnych pytań, na które odpowiedzi mogą zaważyć na naszych późniejszych wyborach i decyzjach. Między innymi: Czy naprawdę znam człowieka, z którym dzielę życie? Czy życie, które budujemy wspólnie, jest jedynym, które on/ona wiedzie? Czy mogę być pewna, że kiedyś mnie nie zawiedzie?
To na co również warto zwrócić uwagę to fakt, że autorka pokazała nam różne oblicza miłości. Poza tą piękną, która sprawia, że serce bije szybciej i mocniej, pozwala nam uwierzyć w siebie i dodaje nam pewności siebie. Na kartach książki spotkamy się również z miłością rodzicielską, która pozostaje niezmienna bez względu na to, co się w naszym życiu dzieje, ale doświadczamy również mrożącej krew w żyłach chorej miłości, która przesiąknięta żądzą zemsty, jest niebezpieczna i wzbudza strach. Nie zabraknie tu również różnych obliczy przyjaźni.
Gorąco polecam tę książkę każdemu z was i serdecznie zachęcam do spędzenia z nią czasu. Na pewno wiele osób, które po nią sięgną, niestety utożsami się z przeżyciami jej głównych bohaterów. Piszę niestety, gdyż jak się przekonacie podczas czytania, przeżyli oni naprawdę wiele bolesnych i trudnych chwil, ale ich historia jednocześnie wzbudzi w was nadzieję na lepsze jutro. Dopóki żyjemy, nic nie jest stracone i nic nie jest przesądzone. Podobnie jak życie potrafi niespodziewanie zaskoczyć, tak samo wielokrotnie swoich czytelników zaskakiwała autorka. Pisarka serwuje nam w całej opisywanej przez siebie historii wiele plot twistów, dzięki czemu książkę czyta się z dużą ciekawością tego, co może się jeszcze wydarzyć. A uwierzcie mi, dzieje się tu naprawdę dużo. Ja z tą książką spędziłam świetny i wartościowy czas, żałując, że tak szybko się skończyła. Zdecydowanie chcę więcej i jestem pewna, że w waszym przypadku również tak będzie.
[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Pascal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.