Moi drodzy dziś podejmę się poruszenia bardzo trudnego tematu, bowiem porozmawiamy o tym, co staje się idealną pożywką dla wszelkiego rodzaju nałogów i patologii w wielu rodzinach. Otóż rodziny, w których za zamkniętymi drzwiami ich domów rozgrywa się piekło przemocy bądź uzależnienia, w obawie przed zemstą swojego oprawcy, a także chcąc uniknąć wstydu oraz postrzegania ich przez pryzmat tego, przez co przechodzą, uciekają się do gry pozorów, którą opanowują do perfekcji. Cierpią w milczeniu, a jednocześnie przez najbliższe otoczenie postrzegani są jako dobre, przykładne rodziny.
Za kurtyną perfekcyjnej iluzji szczęścia i spokoju oprawca staje się bezkarny i niszczy swoich bliskich nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Grając na ich emocjach, sprawia, że żyją oni w ciągłym strachu i niepewności tego, co wydarzy się za chwilę. Zapewne nie zaskoczę nikogo, kiedy napiszę, że w takiej sytuacji najbardziej bezbronnymi i osamotnionymi w swoim cierpieniu są dzieci.
Przekonali się o tym Bruno i Gaja, główni bohaterowie książki Karoliny Wójciak „Bruno” otwierającej cykl „Powrót”, z której recenzją dziś do Was przychodzę.
Gaja i Bruno są dwójką przyjaciół mieszkających w małym miasteczku w sąsiadujących ze sobą domach. Oboje znają smak strachu, poniżenia i upokorzenia doznanego od osoby im najbliższej, która przecież powinna ich chronić. Mogą jednak liczyć tylko na siebie wzajemnie, ponieważ dorośli wolą zamiatać problemy pod dywan, a ich karmić kłamstwami, że przemoc, której byli świadkami, a nierzadko i ofiarami nigdy się nie powtórzy. Hasło „wszystko będzie dobrze” stało się niczym mantra powtarzana im ciągle i bez końca. Ukojeniem i odskocznią od tego co trudne i bolesne są dla naszej dwójki chwile spędzone razem. Tylko wówczas mogą być naprawdę sobą i zwierzać się sobie z horroru, jaki przeżywają każdego dnia, często pozostawieni samym sobie i zaniedbywani przez dorosłych.
Jednak pewnego dnia i ten skrawek normalności oraz prawdziwej przyjaźni został Gai odebrany. Bruno zaginął, a wszelkie poszukiwania nie przyniosły żadnych rezultatów. Zrozpaczona dziewczynka obiecuje sobie, że nigdy nie zapomni swojego przyjaciela.
W momencie kiedy my czytelnicy przystępujemy do lektury książki, mieszkańcami miasteczka wstrząsa wiadomość, jakiej nikt z nich nigdy by się nie spodziewał. Ku ogromnemu zaskoczeniu wszystkich po dziesięciu latach od momentu zaginięcia Bruno wraca do domu rodzinnego. To od Gai właśnie oczekuje się, aby pomogła odnaleźć się mu w zupełnie innej dla nich obojga rzeczywistości. Wszak, kiedy los ich rozdzielił byli tylko dziećmi, a dziś są już niemal dorosłymi ludźmi. Podobnie, jak wszyscy wokół dziewczyna szuka odpowiedzi na dręczące ją pytania. Kim tak naprawdę teraz jest Bruno? Jak to się stało, że zniknął na tak wiele lat, a teraz nagle się pojawia? Gdzie był i co robił?
Gaja nie wie jednak jeszcze, że pojawienie się chłopaka zburzy tak ciężko wypracowany przez jej rodzinę względny spokój, a także sprawi, że na jaw zaczną wychodzić mroczne sekrety skrywane zarówno przez jej bliskich, jak i również sąsiadów, które miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego. O tym jednak musicie przeczytać już sami, bo ja nie zdradzę ani słowa więcej.
Przygotujcie się na lekturę trudną, szokującą i wywołującą bardzo silne emocje, ale jednocześnie taką, od której nie można się oderwać. Karolina Wójciak podjęła się bardzo trudnego i przerażającego w swej autentyczności zadania pokazania nam obrazu życia pod jednym dachem z psychopatą, który w jednej chwili z przykładnego i kochającego męża i ojca może stać się bestią zagrażającą życiu swoich bliskich. A także próby pokazania nam jak bardzo duży wpływ na dzieci ma dorastanie w tak bolesnej i przerażającej rzeczywistości w momencie kiedy wszyscy wokół odwracają oczy od dziejącej im się krzywdy. Nie jest to jednak wszystko, co czeka na nas na kartach tej mocno dającej do myślenia i bezkompromisowej powieści. Autorka nie boi się spojrzeć w oczy okrutnej prawdzie i mocno wstrząsnąć czytelnikiem, a wszystko po to, by zaapelować do nas, abyśmy nie pozostawali bierni wobec cierpienia drugiego człowieka osłabionego poprzez zastraszenie i złudne nadzieje na poprawę swojej przyszłości. Reagujmy i nie dawajmy przyzwolenia na przemoc.
Wszystko to, o czym, tutaj napisałam, jest zaledwie niewielkim procentem tego, o czym przeczytamy w książce. Karolina Wójciak zaskakuje nas bowiem fabułą splecioną z licznych i w żaden sposób nieprzewidywalnych zwrotów akcji. Dodatkowo warto zaznaczyć, że tu nic nie jest podane na tacy, dzięki czemu do ostatniej strony czytanej historii jesteśmy utrzymywani w napięciu i rosnącej ciekawości tego, jaki będzie jej finał. A samo zakończenie wbija w fotel. Nie możemy uwierzyć w to, co właśnie przeczytaliśmy. Niezwykłym atutem książki jest podział jej fabuły na dwie perspektywy czasowe opisujące zdarzenia z perspektywy kilku bohaterów, które miały miejsce za czasów dzieciństwa Gai i Bruna oraz tego, co działo się po jego zaginięciu w niewyjaśnionych okolicznościach, jak również czasów teraźniejszych, kiedy wraca już jako zupełnie inny człowiek do miasteczka i nieźle miesza w życiu jego mieszkańców, a przede wszystkim Gai. Czy może mu ufać, jak kiedyś? Przekonajcie się sami.
„Bruno” to książka, która jestem tego pewna, nie pozostawi obojętnym na skrywaną w niej historię nikogo, kto po nią sięgnie. Myślę, że właśnie taki był cel autorki. A to dlatego, że piekło przemocy przeżywa wiele rodzin. Być może nawet blisko nas. Wystarczy tylko się rozejrzeć i pamiętać, że nasza pomocna dłoń może być dla tych osób jedyną deską ratunku oraz impulsem dającą im siłę do podjęcia walki o siebie i swoje lepsze życie.
Chyba nie macie wątpliwości, że polecam Wam ten tytuł całym sercem. Lektura ta zaangażuje Was bez reszty, a klimat niedopowiedzeń, tajemnic i brutalnej prawdy długo nie pozwoli Wam otrząsnąć się z całego wachlarza emocji, które będą Wam towarzyszyć. Poczujecie smutek, złość, nienawiść, szok, współczucie, wzruszenie i wiele innych skrajnych odczuć. Jednych z bohaterów, których tu poznacie, polubicie, innych będziecie mieli ochotę udusić. Będą też tacy, którymi będziecie chcieli wstrząsnąć i przemówić im do rozsądku.
Zapewne niektórzy z Was pomyślą sobie, że z uwagi na trudną tematykę nie jest to książka dla Was, ponieważ czujecie, że nie podołacie jej ładunkowi emocjonalnemu. Nic bardziej mylnego. Nie obawiajcie się. Lekkość stylu pisania autorki oraz bardzo przystępny język, którym się posługuje, sprawia, że mimo powagi poruszanych w książce problemów, czyta się ją niemalże w mgnieniu oka. Zanim się zorientujecie, dotrzecie jej końca i macie moje słowo, jak najszybciej będziecie chcieli sięgnąć po kontynuację cyklu.
Ja ogromnie się cieszę, że na mojej półce gości już jego drugi tom. Jestem bardzo ciekawa, czym tym razem Karolina Wójciak mnie zaskoczy, bo trzeba powiedzieć otwarcie, że postawiła sobie bardzo wysoką poprzeczkę.
Recenzja powstała we współpracy z Autorką, za co bardzo dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.