Z chwilą, kiedy dowiadujemy się, że zostaniemy rodzicami, budzi się w nas naturalna potrzeba ochrony naszego dziecka przed wszelkimi niebezpieczeństwami i troskami. Pragniemy zapewnić mu beztroskie dzieciństwo, a na jego twarzy widzieć szczęście i spokój. Niestety jednak zdarzają się w życiu sytuacje, kiedy choć bardzo tego pragniemy, nie możemy zrobić nic, aby ustrzec dziecko przed strachem, niepewnością tego, co przyniesie przyszłość i jak będzie wyglądało jego życie już wkrótce. Dzieje się tak na przykład wówczas, gdy nasz skarb, nasze oczko w głowie dotyka poważna choroba. Najczęstsze zdanie, które pada z ust rodzica w takiej sytuacji to: „Najgorsza jest ta bezsilność i bolesna świadomość, że nie mogę zrobić nic, co mogłoby wyleczyć moją/ego córkę/syna. Jedyne co mogę w tej sytuacji to, być przy nim i starać się zrobić, co tylko w mojej mocy, aby pomóc mu przechodzić przez to, co przeżywa każdego dnia". Dopóki nie staniemy w obliczu tak trudnego doświadczenia, często nie zdajemy sobie w pełni sprawy z tego, jak wiele wysiłku i starań kosztuje rodzica chorego dziecka zachowanie spokoju i pogody ducha, po to, by nie niepokoić dziecka, podczas gdy jego serce rozrywa ból i lęki, a w duszy panuje chaos. Tym bardziej, że jak się za chwilę przekonacie, los bywa bardzo bezwzględny i przewrotny. Najboleśniejsze ciosy zadaje wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewamy, a doświadcza nas nieszczęściami, które zazwyczaj w myśl powiedzenia chodzą parami. Takie i wiele innych rozważań oraz przemyśleń kłębi się w mojej głowie od momentu, kiedy skończyłam czytać książkę Alison Ragsdale „Kochana córeczka”, o której dziś Wam opowiem.
Na jej kartach poznajemy trzyosobową szczęśliwą i kochającą się rodzinę. Ava, Rick i ich dziesięcioletnia córka Carly w momencie, kiedy my czytelnicy przystępujemy do lektury powieści, rozpoczynają nowy etap w swoim życiu. Decydują się na przeprowadzkę z miasta na wieś do domu nieżyjącej babci Avy. Małżonkowie zdają sobie sprawę, że będzie to duża zmiana w ich życiu, ale możecie mi wierzyć, że nawet przez chwilę nie przypuszczają, jak wieloma trudami naznaczona będzie ich przyszłość. Bo też nic na to nie wskazuje. Snują wizje życia rysującego się w pięknych barwach w blasku ich pięknej rodzinnej miłości. Szczęście, którym się cieszą, nie trwa jednak długo, gdyż potwierdzają się obawy, które tkwią w sercu Avy, w momencie, gdy dostrzega pewne przesłanki świadczące o tym, że coś niepokojącego może dziać się ze zdrowiem Carly. Mąż uspokaja żonę, ale matki czują takie rzeczy. Kiedy pada druzgocąca diagnoza o rzadkiej chorobie genetycznej córki, Ava oddałaby wszystko, aby tym razem przeczucie ją myliło. Wspólnie z Rickiem robią wszystko, aby przygotować dziewczynkę na nieuchronne następstwa choroby i pomóc jej nauczyć się żyć w nowej dla niej rzeczywistości. Ich świat zupełnie się zmienia, a priorytety i plany się przewartościowują. Gdyby tylko wiedzieli, że to,co teraz przeżywają, to zaledwie skrawek bolesnych doświadczeń, którymi zostanie dotknięta ich rodzina. I to naprawdę niewiele w porównaniu do tego, co jeszcze ich czeka... O tym jednak musicie już przeczytać sami, do czego gorąco Was zachęcam. Już teraz mogę Wam zdradzić, że jest to bardzo poruszająca i życiowa historia, która wywoluje w czytelniku wiele silnych emocji ze względu na przejmujący, a wręcz bolesny autentyzm opisywanych w niej wydarzeń, których czego, aż strach przyznać, w każdej chwili doświadczyć może każdy z nas.
Powiem tylko, że tragiczny wypadek sprawia, iż już nic nigdy w tej rodzinie nie będzie takie samo. Ava zostanie przygnieciona ciężarem odpowiedzialności dbania o dobro tych, których kocha najbardziej na świecie. Stanie przed koniecznością odpowiedzenia sobie na pytanie, na które nikt z nas nigdy nie chciałby musieć odpowiadać. Będzie musiała znaleźć w sobie siłę, aby dokonać strasznego wyboru, poświęcając jedno z najdroższych sobie na ziemi istnień.
Kiedy będziecie czytać tę książkę, bardzo szybko przekonacie się, że nie została ona napisana tylko po to, aby dostarczyć jej czytelnikom przyjemności czytania. Autorka chce przede wszystkim poszerzyć naszą wiedzę na temat bardzo rzadkiej choroby genetycznej, o której jestem pewna, wielu z was nigdy nie słyszało. A tym którzy się z nią zmagają, daje nadzieję. Poznając wszystko to, z czym musi zmierzyć się Ava, nie da się uniknąć także pytania, co ja zrobił/a bym będąc na jej miejscu. W tym momencie pojawiają się również przemyślenia natury moralnej. Takie, które nie dają prostych i oczywistych rozwiązań.
Nie mogłabym również nie wspomnieć o jeszcze innym aspekcie, który mnie bardzo mocno chwycił za serce. A mianowicie wątek relacji na płaszczyźnie matka – córka pomiędzy Avą a Carly. Autorka wspaniale przedstawiła więzi ich łączące, które ewoluują wręcz na naszych oczach, w momencie, kiedy wspólnie starają się nie poddać i sprostać przeciwnościom losu. Podczas gdy jak wspomniałam we wstępie recenzji, to my rodzice staramy się uchronić dzieci przed całym złem tego świata, to właśnie one w tak trudnych momentach bardzo często ogromnie nas zaskakują, wykazując się mimo swojego młodego wieku niezwykłą dojrzałością, zrozumieniem tego, co się dzieje oraz rezolutnością. To one nie pozwalają nam upaść, kiedy czujemy, że brakuje nam sił, by walczyć o to, co najważniejsze.
Całym sercem polecam wszystkim tę niezmiernie wartościową i maksymalnie angażującą nas książkę. Na jej kartach spotkacie bohaterów, którzy są tacy jak my. Mają swoje plany i marzenia. Pragną cieszyć się pełnią szczęścia rodzinnego. Jak widzicie, nie oczekują zbyt wiele. Mają bowiem siebie i to jest dla nich najcenniejsze. Los jednak ma za nic ich pragnienia i kawałek po kawałku niszczy ich świat. Teraz trwa nierówna walka o to, aby zbudować ten świat na nowo, mając jednocześnie dojmującą świadomość, że nie da się go już idealnie odwzorować. Jak widzicie, fabuła tej książki to samo życie. Fakt ten sprawia, że od początku do końca czasu spędzonego na jej lekturze będziecie czuć się częścią tego, co przeczytacie. W konsekwencji czego nie będziecie w stanie odłożyć książki nawet na chwilę, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że czytanie utrudniać Wam będą płynące łzy, ściśnięte gardło i mocno bijące serce. To jedna z tych powieści, które bohaterów nie sposób opuścić jeszcze na długo po odłożeniu jej na półkę, ponieważ ich losy mimo mijającego czasu są ciągle żywe w naszych sercach i nie możemy przestać o nich myśleć. Śmiało mogę powiedzieć, że jest to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku i na pewno do niej wrócę. Mam nadzieję, że Was też zachęciłam do poznania tej historii. Choć nie jest łatwa, to przypomina nam o tym, że nic w życiu nie jest nam dane na zawsze. Należy doceniać każdą jego chwilę, bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro, ale także dodaje sił i wiary w to, że nawet kiedy nasze życie spowił mrok, to kiedyś i dla nas na nowo wyjdzie słońce.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Filia, za co bardzo dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.