Mam to szczęście, że mogę być kobietą układającą swoje życie według własnego planu. Mogę być sobą i spełniać marzenia motywowana przez moich najbliższych, którzy we mnie wierzą i cieszą się wszystkim tym, co sprawia, że ja czuję się szczęśliwa. Odkąd pamiętam akceptowali moje wybory i decyzje, dzięki czemu budowali moje poczucie własnej wartości, przez co dziś czuję się silna i odważnie kroczę przez życie. Z perspektywy dzisiejszych czasów wydaje się to takie oczywiste i naturalne, jednak często zapominamy o tym, że abyśmy my kobiety mogły dziś czuć się naprawdę wolne i żyć w zgodzie ze sobą i własnymi pragnieniami musiało upłynąć wiele czasu, a inne kobiety musiały o to usilnie zabiegać naprawdę wiele ryzykując.
Abyście mogli przekonać się niemalże na własnej skórze, jak wyglądały realia tamtejszych czasów i jak trudne były one dla kobiet, wspólnie z autorką Wiolettą Piasecką zabierzemy was w podróż do przeszłości, a wehikułem czasu będzie najnowsza powieść pisarki - „Dom pełen tajemnic”, o której chcę wam nieco opowiedzieć.
Zanim jednak postaram się zachęcić was do sięgnięcia po książkę, nadmienię tylko, że jest ona dziesiątą powieścią dla dorosłych, którą Wiola oddała w ręce swoich czytelników, ale czytając ją poznamy zupełnie nowe oblicze jej twórczości. Wiola wspaniale rozwija swój warsztat pisarski i nieustannie nas zaskakuje próbując czegoś dla siebie nowego, a dla nas niezmiernie ciekawego. Tym razem padło na powieść obyczajową z historią w tle. Jak sama przyznaje jest to dla niej zupełnie nowe doświadczenie pisarskie, a jak w moim odczuciu sobie z nim poradziła, dowiecie się już za chwilę.
Zatem, bez zbędnego przedłużania, skupmy się na samej książce. Na jej kartach przenosimy się do XIX wieku i trafiamy do posiadłości Ambrożego i Klementyny Wolskich. Szlachciców, w których sercach gości niepokój o przyszłość ich jedynej córki Sary Leokadii. Śmiało można powiedzieć, że młoda szlachcianka nie przystaje do czasów, w których przyszło jej żyć. A to dlatego, że ma marzenia i pasję, na co w świecie zdominowanym przez mężczyzn nie ma miejsca. Jedyne, na czym młode panienki powinny się skupiać to przyjęcia i flirty, aby dobrze wyjść za mąż, a potem być przykładną żoną i dobrą matką. Tymczasem Sara chce zostać pisarką. Wydać własną powieść i podbić środowisko prasy, które obecnie jest tylko przestrzenią dostępną mężczyznom. Zarówno matka, jak i ojciec dziewczyny uważają to marzenie córki za dziwactwo i obawiają się, że te jej fanaberie sprawią, iż nigdy nie wyjdzie za mąż. Straszna wizja staropanieństwa córki, a tym samym kompromitacji towarzyskiej sprawia, że decydują się zaaranżować jej małżeństwo z dużo starszym od Sary mężczyzną księciem Hipolitem Teofilem Reszko. Małżeństwo przeraża dziewczynę, ale wpajane jej od dziecka posłuszeństwo wobec rodziców skłania ją do odgrywania narzuconej jej roli. Tak oto rozpoczyna nowe życie u boku zamożnego wdowca, magnata, które według wyobrażeń roztaczanych jej przez matkę ma płynąć w luksusach i szczęściu.
W tym momencie dochodzimy do bardzo ważnego wątku poruszonego w powieści, który mnie samą skłonił do głębokich refleksji. Otóż jak się przekonacie, czytając książkę, to wszystko, o czym mówiła córce Klementyna, miało się nijak z prawdziwym życiem w małżeństwie, na które ta młodziutka dziewczyna nie była przygotowana. Za zamkniętymi drzwiami domu męża spotkało ją piekło, w którym została obdarta z godności. Sara nigdy nie kochała, nie wie, czym jest miłość, a niestety konwenanse nie pozwalały kobietom mówić otwarcie o tym, jak wygląda zakulisowe życie po ślubie w czterech ścianach małżeńskiej sypialni. Nieustannie dziewczętom powtarza się tylko to, że muszą być posłuszne i oddane mężowi tworząc dla niego i dla ich dzieci domowe ognisko, którego będą strażniczkami. W bolesnym zderzeniu z tym, o czym kobiecie nie wypada mówić otwarcie, Sara odebrała jeszcze jedną trudną lekcję. Nie okazuj na zewnątrz swoich emocji i tego, co czujesz, a swoje cierpienie znoś z pokorą i nie pokazuj go innym. Niemalże na naszych oczach młoda mężatka zamyka się w sobie, a jej radość życia i blask jej pięknych oczu gaśnie.
Wszystko zmienia się w momencie, kiedy na drodze księżnej Reszko staje młody i przystojny literat Bruno Dzikowski. Nie tylko sprawia, że wraca jej ochota na pisanie, które stało się ucieczką od gorzkiej rzeczywistości, ale także budzi w niej zakazane uczucie do niego, które wywołuje w kobiecie silne porywy serca. Tylko czy na pewno Sara właściwie ulokowała swoje uczucia? Tego już musicie dowiedzieć się sami spędzając czas z tą wspaniałą książką.
Teraz poświęćmy chwilę uwagi samemu tytułowi książki, ponieważ uważam, że doskonale odzwierciedla on to, czego oczekiwało się w tamtych czasach od przykładnych i oddanych żon. To, co dzieje się w twoim domu niech zostanie jego tajemnicą. Nawet jeśli spotyka cię krzywda wymierzona ręką męża wybaczaj, a swoje cierpienie przeżywaj w samotności. Nie dziel się z nikim tym, co naprawdę czujesz, by nie trafić na ludzkie języki i nie stać się obiektem plotek. Nawet jeśli twoje serce przepełnia smutek, żal i rozczarowanie życiem małżeńskim, przywdziewaj maskę pozorów. Uśmiechaj się, niech wszyscy myślą, że jesteś szczęśliwa.
Po przeczytaniu tej powieści jestem wdzięczna losowi za to, że żyję tu i teraz. Poznając perypetie głównej bohaterki, bardzo często stawiałam się na jej miejscu i z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że bardzo trudno byłoby mi udźwignąć ciężar tego, co ją spotkało i czemu musiała się poświęcić. Kibicowałam jej szczęściu, ale do samego końca książki autorka jej nie oszczędza i mocno doświadcza. Przez co my czytelnicy nie wiemy, czy to w pełni zasłużone szczęście w końcu do niej przyjdzie. Choć, jak wspomniałam na początku recenzji takiej odsłony twórczości autorki jeszcze nie znamy, to jest jednak coś, co ciągle pozostaje niezmienne i stało się już jej znakiem rozpoznawczym. To oczywiście emocje, które są specjalnością autorki. Tutaj również odczujemy ich prawdziwy rollercoaster. Przez to, że sama postać Sary, jak również jej przeżycia są bardzo autentyczne, odczuwalne podczas czytania książki emocje są silne i mocno wpływają na samego czytelnika. W konsekwencji czego razem z Sarą płakałam, czułam jej ból, upokorzenie, cierpienie, ale także miłość i nadzieję.
Wszystko to sprawiło, że od książki nie mogłam się oderwać, czytając ją z bijącym sercem i zapartym tchem. Cały świat wokół mnie przestał istnieć, a ja czułam ją całą sobą. Jedyne czego żałuję to, że tak szybko się skoczyła. Zdecydowanie chcę więcej i mam nadzieję, że Wiola i wydawnictwo Skarpa Warszawska nie każe nam długo czekać na kontynuację.
Koniecznie przeczytajcie „Dom pełen tajemnic”, ta książka to samo życie. Poczujecie w niej cierpienie kobiety zakutej w kajdany norm życia osób wysoko urodzonych, ból straty, determinację w walce o siebie i swoją godność, ale także doświadczycie ukojenia, jakie niesie nadzieja i miłość.
[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Skarpa Warszawska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.