wtorek, 30 października 2018

Byłam tam, gdzie czeka się na śmierć.

Kochani, często pytacie się mnie co u mnie słychać. Niestety muszę Wam powiedzieć, że ostatnio nie jest najlepiej. A to dlatego, że kilka dni temu trafiłam do miejsca, w którym ludzie czekają na śmierć. To najbardziej mroczne i napawające lękiem miejsce, jakie dotychczas miałam okazję poznać. Kiedy tu trafiłam moja przewodniczka, którą była Krysty, główna bohaterka powieści „Mury” autorstwa Hollie Overton, ostrzegła mnie, że decydując się wkroczyć za bramę tego przerażającego budynku, muszę być bardzo ostrożna, ponieważ chwila nieuwagi może kosztować mnie utratę życia, gdyż przemoc i żądza zemsty są tu codziennością. Zapewne zastanawiacie się, co to za straszne miejsce. Nie będę już dłużej trzymała Was w niepewności i zdradzę Wam, że autorka zabiera nas do więzienia dla osób skazanych na śmierć. „Mury”, bo tak nazywane jest to więzienie to od kilkunastu lat miejsce pracy Krysty. Kobieta pracuje na stanowisku pracownika administracji publicznej więziennictwa. Oczywiście nie trudno się domyślić, że nie jest to praca jej marzeń, ale mimo to docenia jej wartość, bo dzięki niej, jako samotna matka może zapewnić godne życie swojemu nastoletniemu synowi i ciężko choremu ojcu. A rodzina zawsze była dla niej najważniejsza. Naszej bohaterki życie nigdy nie rozpieszczało, ale udało jej się być silną i poukładać je. Ryan, syn Krysty, jest jej największym szczęściem, ale jak to z nastolatkami bywa, potrafi czasami sprawiać kłopoty. Pewnego dnia kobieta dowiaduje się, że chłopak bez jej wiedzy trenuje sztuki walki. Jako że nie popiera tego typu sportów, chce zabronić synowi uczestnictwa w dalszych zajęciach, ale za chłopakiem wstawia się jego trener Lance, który stał się dla niego autorytetem i przyjacielem. Obserwując relacje łączące syna z mężczyzną, matka cieszy się, że obaj tak dobrze się dogadują, wszak Ryan wychowywany bez ojca potrzebuje męskiego wzorca. Z biegiem czasu trener zdobywa sympatię całej rodziny, a wkrótce również serce Krysty. Mężczyzna ujmuje ją swoją dobrocią, gotowością do pomocy i wsparcia. Miłość, która rodzi się między tą dwójką, owocuje ślubem i nadziejami naszej bohaterki na odnalezione wreszcie szczęście.

Niestety jednak niedługo po ślubie, kobieta brutalnie przekonuje się, że wizja szczęśliwego życia u boku małżonka była tylko złudzeniem, a nadzieje na i żyli długo i szczęśliwie płonne, albowiem ten, który jawił się jako ucieleśnienie kobiecych marzeń, okazał się potworem z najgorszego koszmaru, który zamienił życie kochającej kobiety w piekło na ziemi. Lance pokazuje swoją prawdziwą twarz oprawcy. Stosuje wobec Krysty przemoc zarówno psychiczną, jak i fizyczną. Jest jednak doskonałym aktorem i wie, w jaki sposób kontrolować i manipulować żoną, by nikt nie domyślił się, że w ich małżeństwie źle się dzieje. Kiedy przemoc, szantaż i groźby przybierają na sile, Krysty musi ratować swoich najbliższych. Do czego będzie w stanie się posunąć, sprawdźcie sami. Pamiętajcie jednak, że na co dzień przebywa wśród najbardziej niebezpiecznych i brutalnych przestępców, więc uczyć może się od najlepszych, tylko, czy starczy jej odwagi?

Jak czytamy na okładce książki, historia opisana na jej kartach została określona thrillerem psychologicznym, z czym w moim osobistym odczuciu nie do końca mogę się zgodzić. Owszem gatunek ten jest wyraźnie zauważalny, ale dopiero od mniej więcej połowy książki. Na początku natomiast bardziej trafnym mianem dla książki byłoby określenie jej dramatem rodzinnym, bowiem Hollie Overton przedstawia nam bardzo autentyczną historię kobiety, która po raz kolejny źle ulokowała uczucia i zbyt pochopnie zaufała pragnąc jedynie kochać i być kochaną. To, co przeżywa Krysty w małżeństwie, może niestety spotkać każdą z nas. Właśnie dzięki tej namacalnej dla czytelnika autentyczności książka bardzo mocno nas wciąga, a jej bohaterowie stają nam się bardzo szybko bliscy, Szczerze boimy się o bezpieczeństwo bohaterki i jej rodziny. Natomiast, wspomniana przeze mnie niejako druga część książki dostarcza czytelnikowi emocji i napięcia w obawie przed tym, co wydarzy się już za chwilę. Niecierpliwie przewracamy kolejne strony, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się, jaki będzie zakończenie tej niewątpliwie trudnej historii.

Według mnie należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden istotny wątek, który bez wątpienia podnosi wartość książki. Mianowicie jest to wątek historii jednego z osadzonych w Murach czekającego na wyrok śmierci, który utrzymuje, że jest niewinny. Nie będę Wam dokładnie opisywała, istoty całego wątku, ale były momenty, kiedy czytając, autentycznie się wzruszałam. Ja mu uwierzyłam, Przekonajcie się, czy intuicja mnie nie myliła, czy też Clifton Harris, bo to o niego właśnie chodzi, był tak przebiegły, że udało mu się zagrać na moich emocjach i wywieść mnie w pole.

Kochani, nie będę dłużej opowiadać Wam o tej książce, bo jak zawsze uważam, że to, co dobre, obroni się samo, a uwierzcie mi, ta naprawdę taka jest. Wciąga od pierwszej strony, zapewnia całą gamę emocji, porusza istotne tematy, także aspekt moralny i daje do myślenia. Jestem pewna, że jeszcze długo o niej nie zapomnę. Wiem, że na pewno sięgnę po inne tytuły autorki.

A Wy, co jesteście w stanie zrobić, by chronić tych, których kochacie?
Zapraszam do dyskusji.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Czarna Owca, za co bardzo serdecznie dziękuję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.