sobota, 16 listopada 2019

Czy przeszłość, która łączy może dzielić?

Kochani, myślę, że zgodzicie się ze mną, iż wieś jest miejscem, które wszystkim kojarzy się ze swego rodzaju azylem, w którym ciesząc się bliskością natury, możemy odnaleźć spokój i ciszę. Coraz więcej osób ciągnie do wsi właśnie po to, aby choć na chwilę zapomnieć o gwarze wielkich miast, natłoku pracy i codziennych obowiązków, bo przecież:

„Nic tak człowieka nie nastraja pozytywnie do życia, jak zieleń zaraz po przebudzeniu”.

Jest to, jak najbardziej zrozumiałe, ale dziś za sprawą najnowszej książki Doroty Pasek „Dziewczyna od trawnika”, o której chcę Wam opowiedzieć, przekonamy się, że niestety dla niektórych ludzi wieś staje się ucieczką i nadzieją na odnalezienie bezpiecznej przystani po trudnych przeżyciach z przeszłości, o których chciałoby się zapomnieć. Tylko czy od przeszłości naprawdę można uciec?

Swoją codzienną nierówną walkę z traumatycznymi wspomnieniami każdego dnia toczy główna bohaterka powieści Marysia Tamulska. Kobieta urodziła się i wychowywała na wsi, ale miłość przywiodła ją do miasta. Dziś, kiedy my czytelnicy wkraczamy w jej życie, dowiadujemy się, że:

„Miasto zabrało jej to, co miała najważniejszego. Nie odnajdywała się już w zdyszanym pośpiechu, zaczął przytłaczać ją wielkomiejski hałas, zniechęcała zimna pustka betonowych ulic”.

Nie będę zdradzała Wam oczywiście zbyt wiele, abyście mogli sami przekonać się, przez co przeszła nasza bohaterka. Powiem tylko tyle, że doświadczyła największego upokorzenia i cierpienia, jakiego ofiarą może paść kobieta, a jakby tego było mało, w ostatnim akcie jej życiowego dramatu los zadał jej bezlitosny cios prosto w serce, odbierając chęć do życia. Od tamtejszych wydarzeń minęło już dwa lata i przez cały ten czas kobieta próbuje na nowo stanąć na nogi. Zdecydowanie pomaga jej w tym powrót na wieś w rodzinne strony gdzie mieszka wspólnie z bratem, na którego wsparcie i pomoc zawsze może liczyć. Sposobem na ukojenie i emocjonalne wyciszenie stała się dla Marysi jej praca, a jednocześnie największa pasja, którą jest pielęgnowanie ogrodów. Marysia z wykształcenia jest projektantem krajobrazu i doskonale zna się na tym, co robi. Nie umyka to uwadze okolicznej społeczności, która również korzysta z jej fachowych porad. Jednym z jej pracodawców staje się nowy właściciel znanego wszystkim domu nad jeziorem – Adam Antoni Kochański. Mężczyzna wzbudza niemałe zainteresowanie  wśród mieszkańców, gdyż wielu zastanawia, dlaczego miastowy biznesmen postanawia kupić dom na wsi.
Jak się zapewne domyślacie, między tą dwójką wkrótce zaczyna się coś dziać, ale jeśli myślicie, że skoro ich serca zabiły do siebie mocniej, to teraz już wszystko na pewno będzie dobrze, to niestety tak dzieje się tylko w bajkach, a ta książka zdecydowanie bajką nie jest. Wręcz przeciwnie to samo życie, a jak wiemy, życie ma to do siebie, że zanim pozwoli zbudować coś nowego, bezwzględnie domaga się konfrontacji i rozliczenia z przeszłością. A w przypadku tej dwójki nie będzie to łatwe, bo musicie wiedzieć, że Adam również nie miał w życiu łatwo. Ale o tym przeczytajcie już sami, sięgając po książkę. Aby uchylić rąbka tajemnicy, zdradzę Wam jednak, że Marysię i Adama łączy naprawdę bardzo wiele, choć sami jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy. W tym miejscu nasuwa się pytanie, czy prawda, której dowiedzą się o sobie wzajemnie stanie na drodze ich uczuciu. Czy znajdą w sobie siłę i odwagę, by jeszcze raz skonfrontować się z tym, co każde z nich chciałoby na zawsze wymazać z pamięci? Na te pytania oczywiście odpowiedź znajdziecie na kartach książki.

„Dziewczyna od trawnika” to bardzo poruszająca i wartościowa powieść ukazująca blaski i cienie życia w jego najbardziej bolesnych przejawach. Wspólnie z bohaterami będziemy musieli bowiem zmierzyć się z poczuciem ogromnej straty, bólem, cierpieniem, poczuciem krzywdy, upokorzeniem, poczuciem winy i niesprawiedliwości.

„Jak to jest, myślała, że w życiu człowieka dzieją się takie straszne rzeczy, a wiatr wieje, jak wiał? Uznawała, że to naprawdę jest niesprawiedliwe”

Zaznaczyć jednak należy, że mimo naprawdę trudnych i bolesnych przeżyć, jakimi autorka doświadcza bohaterów swojej książki, nie zabraknie w niej również nadziei, chwil szczęścia, radości, no i oczywiści, miłości, o którą trzeba będzie cierpliwie zabiegać, aby nie wypuścić jej z rąk. Dokładnie tak, jak w życiu, w tej książce smutek przeplata się z radością, a nadzieja z lękiem. Bezsprzecznym atutem tego tytułu jest fakt, że jej lektura owszem porusza i wzrusza, ale w żaden sposób nie przytłacza za sprawą trudnej tematyki. Lekkość stylu pisania autorki sprawia, że książkę czyta się niezwykle lekko i przyjemnie, nieustannie mając wrażenie, że to, o czym czytamy, mogłoby być również historią naszego życia.

Moi drodzy, Pani Dorota Pasek oddała w ręce swoich czytelników książkę, którą z całego serca Wam polecam. Czas spędzony na jej lekturze na pewno pozostawi Was z poczuciem, iż spożytkowaliście go bardzo pożytecznie. Zapewniam Was, że jeszcze na długo po odłożeniu książki na półkę w waszej głowie i sercu kłębić się będzie wiele emocji i refleksji, co w moim przekonaniu świadczy o wyjątkowości tej książki.
W moim przypadku było to drugie spotkanie z twórczością Pani Doroty i wiem, że bardzo długo tego spotkania nie zapomnę. Jeśli jeszcze nie czytaliście mojej recenzji książki „Czas gniazdowania”, to zapraszam serdecznie tutaj.

A Wy znacie książki Pani Doroty, czytaliście „Dziewczynę od trawnika”, a może dopiero macie ją w swoich planach czytelniczych?

Recenzja powstała we współpracy z portalem Duże Ka, za co bardzo dziękuję.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.