czwartek, 30 listopada 2023

"Spotkamy się we śnie" Jolanta Kosowska, Marta Jednachowska

Jestem osobą twardo stąpającą po ziemi, co przekłada się na wiele aspektów w moim życiu. Również na dobór książek, które czytam, dlatego na przykład nie sięgam po fantastykę. W żaden sposób nie umniejszam temu gatunkowi literackiemu, ale dla mnie po prostu nie znajduje się on w obrębie mojego komfortu czytelniczego. Jednak, jak w każdej dziedzinie życia, tak również w literaturze, zdarzają się powieści fantastyczne, dla których robię wyjątek, ponieważ zwyczajnie ciekawość bierze górę. Właśnie tym razem nadszedł moment, aby opowiedzieć wam o jednej z takich książek. Przyznam szczerze, że tak jak od momentu zapowiedzi tej książki byłam jej bardzo ciekawa, tak samo mocno obawiałam się jej lektury. A mowa oczywiście o powieści duetu Jolanty Kosowskiej i Marty Jednachowskiej „Spotkamy się we śnie”.

Zanim jednak opowiem wam o samej książce, pozwólcie, że w kilku słowach wyjaśnię, dlaczego w momencie, kiedy zaczynałam ją czytać, moja jej ciekawość mieszała się z pewnymi obawami. Otóż autorki na jej kartach podejmują między innymi bardzo intrygujący mnie temat świadomego śnienia, o którym chciałam dowiedzieć się czegoś więcej, ale jednocześnie niepokoiło mnie, czy moja wyobraźnia jest na tyle bujna, aby nadążyć za, jak się przekonacie, sięgając po książkę, bardzo rozbudowaną wyobraźnią Marty, która jak obie Panie przyznają, była inicjatorką powstania tej książki. Przecież mogło się okazać, że jestem zbyt „przyziemna”, aby dobrze ją zrozumieć i docenić tak jak na to zasługuje. No dobrze, nie będę dłużej trzymała was w niepewności. Bardzo szybko okazało się, że moje obiekcje były zupełnie niepotrzebne, gdyż książka jest wspaniała. Co więcej, choć powieść w pierwszej chwili wydaje się magiczna, to tak naprawdę jest bardzo życiowa. Nie wybiegajmy jednak przed szereg i zacznijmy od początku.

Poznajcie Oliwię, młodą pisarkę, która nie czuje się spełniona w swoim życiu. Jej praca, nie znajduje uznania w oczach najbliższych. Dla matki jest córką, która nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań, a związek, który tworzy ze swoim chłopakiem Czarkiem, przypomina stare małżeństwo idealne już tylko dla osób z zewnątrz, a tak naprawdę naznaczone rutyną. Codziennością spędzaną razem, a jednak osobno. Namiętność, która kiedyś wypełniała ten związek jest już tylko wspomnieniem. Kobieta coraz dotkliwiej odczuwa, że teraz jej miejsce w życiu Cezarego zajęła praca, której poświęca on coraz więcej czasu. To ona stała się dla niego najważniejsza. Oli próbuje uciec od swojej samotności, trosk i codziennych problemów w sny, które zawsze miały dla niej duże znaczenie. Od kiedy pamięta, zapisywała je w swoim notatniku i starała się je interpretować. W momencie, kiedy my czytelnicy zaczynamy towarzyszyć kobiecie na kartach powieści, ani ona, ani tym bardziej my sami nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo mocno już wkrótce właśnie sny wpłyną na życie Oliwi, wywracając je niemalże do góry nogami.

A wszystko ma swój początek, w momencie, kiedy dziewczyna wspólnie ze swoim przyjacielem Tomkiem decydują się zgłębić metody osiągnięcia stanu świadomego snu, a także idąc o krok dalej nauczyć się panować nad swoimi snami, po to, by mieć wpływ na to, co się w nich dzieje. Jak się możecie domyślać, Oliwi się to udaje i od tej pory każdej nocy w jej snach dzieją się rzeczy, których nawet nie potrafimy sobie wyobrazić. Tylko tu może czuć się prawdziwie wolna, może być sobą, realizować swoje marzenia. Sny są magiczne, fantastyczne i różnorodne, ale każdy z nich łączy postać mężczyzny, który, choć na początku nie jest do Oliwi przyjaźnie nastawiony, to z biegiem czasu staje się jej przewodnikiem sennym, a w sercach obojga rodzi się uczucie. To przy Mironie każdej nocy Oliwia czuje emocje, które w realnym świecie, w życiu z Czarkiem dawno już wygasły. Tylko gdzie jest granica między jawą i snem i co stanie się w momencie, kiedy sen zacznie mieszać się z jawą i stanie się niepokojąco realny? Na te pytana oczywiście znajdziecie odpowiedzi czytając książkę, do czego już teraz każdego gorąco zachęcam.

Autorki oddały w nasze ręce wyjątkową książkę, w której nieuchwytny świat snu nieosiągalny dla wszystkich przeplata się z bardzo realnymi życiowymi problemami, z którymi z kolei na pewno wielu z nas może się utożsamić. Zacznijmy od relacji na płaszczyźnie matka – córka. Relacja Oliwi z rodzicielką jest pełna dystansu. Niemalże każde spotkanie w domu rodzinnym kończy się dla młodej kobiety przykrościami ze strony matki, która nie potrafi zrozumieć, że jej córka ma prawo do ułożenia sobie życia na własnych zasadach. Tylko ona może decydować jak ma ono wyglądać. Jednak aby to zrozumieć, potrzebna jest szczera rozmowa. Kiedy jej zabraknie między ludźmi tworzy się przepaść, którą coraz trudniej jest pokonać. Pisarki uświadamiają nam jak wielką ma ona moc sprawczą w życiu każdego z nas. I jeśli tylko się na nią zdobędziemy, jej skutki mogą nas bardzo zaskoczyć.

Kolejna bardzo ważna lekcja, którą odbieramy dzięki tej niezwykle wartościowej książce, to fakt, że należy dbać o to, co jest naprawdę ważne w naszym życiu i pielęgnować to każdego dnia na nowo, gdyż nic co dostajemy od życia nie jest nam dane na zawsze. Dlatego, tak bardzo ważna jest dbałość o związek, miłość i każdą relację międzyludzką, na której nam zależy. W przeciwnym razie bowiem źle zbudowana hierarchia naszych życiowych wartości może przyczynić się do utraty, wszystkiego, co udało nam się zbudować. Niestety poświęcając całe zaangażowanie w rzeczy mniej ważne, często o tym zapominamy.

„Spotkamy się we śnie” to bardzo mądra, angażująca czytelnika książka, o miłości i poszukiwaniu szczęścia, którego czasami szukamy bardzo daleko nawet w snach, podczas gdy może ono czekać gdzieś blisko nas, chciałoby się powiedzieć na wyciągnięcie ręki. Kiedy wreszcie to do nas dotrze zdajemy sobie sprawę, że nie potrafiliśmy docenić tego, co mamy. To także zajmująca historia o skomplikowanych wyborach i trudnych decyzjach przyjaźni i chorobie, a więc o wszystkim tym, z czego składa się, życie, któremu każdego dnia próbujemy nadać sens.

Myślę, że pisanie o tej książce czegokolwiek więcej jest zbędne, gdyż  na pewno już wiecie, że warto ją przeczytać. Czas spędzony na jej lekturze dostarczy wam wiele dojmujących emocji, które będziecie mogli wręcz poczuć. Od samotności, chłodu, zwątpienia, zagubienia, lęku, aż do miłości, namiętności i szczęścia. Warto wspomnieć, że w opisywanej historii nie zabraknie zaskoczeń i ciekawych zwrotów akcji. To wszystko sprawia, że całość czyta się naprawdę świetnie i niepostrzeżenie dociera do końca z poczuciem, że chciałoby się więcej. Na szczęście książka ma otwarte zakończenie, co pozwala nam czytelnikom mieć nadzieję, że kiedyś powstanie kontynuacja. Ja bardzo na to liczę, gdyż debiut tego wspaniałego duetu twórczego okazał niezwykle udany, czego serdecznie gratuluję. Mama i córka doskonale sprostały temu, jak przypuszczam niełatwemu zadaniu. Nie ukrywam też, że czekam na samodzielną książkę Marty. 

Teraz już was zostawiam, abyście mogli niezwłocznie zabrać się za czytanie „Spotkamy się we śnie”, a sama będę przeszukiwać internet w poszukiwaniu informacji dotyczących świadomego śnienia, gdyż ta powieść stała się dla mnie impulsem do tego, aby spróbować wyćwiczyć u siebie tę umiejętność.

[Materiał reklamowy]
Autorki Jolanta Kosowska, Marta Jednachowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.