Wszyscy zdajemy sobie sprawę z siły żywiołów natury, jednak często staramy się w nie ingerować i próbujemy je ujarzmić. Matka natura jest jednak nieprzewidywalna i wszelkie takie próby ze strony człowieka mogą prowadzić do ogromnych tragedii. Dziś chciałabym przypomnieć wam o jednej z nich, która miała miejsce w północno-wschodnich Włoszech w 1963 roku. Właśnie w październiku tego roku obchodziliśmy 60 rocznicę katastrofy, która dotknęła mieszkańców Doliny Vajont i pozbawiła życia tysiące osób. Wówczas tą katastrofą żyły całe Włochy, a jednak w Polsce wciąż jest mało znana i jestem pewna, że dzięki autorce Katarzynie Kieleckiej, która podczas rodzinnych wakacji do tamtych miejsc poczuła potrzebę opisania tego, co wówczas się tam wydarzyło na kartach swojej powieści, wiele osób dowie się o niej po raz pierwszy. A nawet jeśli już wcześniej coś na jej temat słyszeli, to na pewno dopiero lektura tej historii pozwoli czytelnikom poczuć emocjonalny wymiar tamtejszych wydarzeń. I tak oto te chwytające za serce pisarki przeżycia towarzyszące wakacyjnej podróży zaowocowały powstaniem wyjątkowej dylogii Księżyc nas Vajont, o której pierwszej odsłonie „Fala” postaram się wam pokrótce opowiedzieć.
Moi kochani, przystępując do czytania książki wspólnie z jej bohaterami, przemieszczamy się naprzemiennie na dwóch płaszczyznach czasowych – Włoch lat 60. oraz współczesnej Łodzi, której, jak w każdej powieści Kasi nie mogło zabraknąć i tym razem w poczuciu jej lokalnego patriotyzmu oraz osobistego sentymentu, do czego wrócimy już za chwilę.
Zacznijmy zatem od wątku włoskiego, w którym poznajemy rodzinę Federico Lanza, który wspólnie z żoną Marianną, Polką z Wilna i trojgiem dzieci wiedzie spokojne i szczęśliwe życie. Jako głowa rodziny mężczyzna stara się zapewnić najbliższym godne warunki życia, co nie jest łatwe, gdyż sytuacja gospodarcza kraju jest bardzo ciężka. Dla mieszkańców doliny nadzieją na wyrwanie się z biedy i poprawę jakości ich życia jest podjęty przez inżynierów projekt budowy największej tamy na świcie i elektrowni, która miała zapewnić rozwój gospodarczy. Wielu z nich wówczas znalazło przy tej budowie zatrudnienie. Wśród pracowników znalazł się również Lanza, którego ten fakt napawa dumą. Nasz bohater wierzy w myśl technologiczną i ufa inżynierom przewodzącym owym pracom. Wszystko miało być tak pięknie, ale ludzka ręka, ignorując ostrzeżenia wysyłane już wcześniej przez naturę, przyczyniła się nie tylko do śmierci bezbronnych w starciu z mocą żywiołu ludzi, ale także do traumatycznych przeżyć tych, którzy to piekło przetrwali. Oczywiście nie będę zdradzała wam szczegółów, abyście mogli sami niemalże poczuć, to co wtedy czuli ci ludzie. Powiem tylko, że wystarczyły zaledwie cztery minuty, aby potężna fala bardzo dotkliwie i bezlitośnie ukarała człowieka za jego pychę i butę, odbierając mu wszystko, co kochał i co stanowiło sens jego życia. To, co miało być drogą ku lepszej przyszłości, sprowadziło piekło na ziemię. Nie trudno się domyślić, że tak traumatyczne doświadczenia życiowe mocno odcisnęły piętno na każdym, kto przez nie przeszedł. Rodzi się więc pytanie, jak dalej żyć, jak zbudować swój zdruzgotany świat na nowo? Na te pytania odpowiecie sobie jednak sami, czytając książkę.
Tymczasem wróćmy do czasów współczesnych, gdzie trafimy do Łodzi, a ściślej rzecz ujmując na osiedle Retkinia, które, co zdradzę wam jako ciekawostkę, przez dwadzieścia pięć lat było domem autorki. Tu poznajemy starszą kobietę, która od początku nie wzbudza sympatii czytelnika. Kobieta jest osobą mocno neurotyczną, która oczekuje od swojej córki Karoliny, że ta będzie na każde jej zawołanie. Choć wykazuje dominującą postawę, to jednocześnie potrzebuje, żeby się nią opiekować. Zdaje się mieć za nic życie prywatne rodzinne i małżeńskie Karoliny, które swoją drogą przechodzi kryzys. Stabilny fundament, na którym córka budowała swoje szczęście wspólnie z Kajetanem i dwójką ich synów, zaczyna się mocno chwiać. Karolina stoi pomiędzy młotem i kowadłem, każdego dnia będąc zmuszaną do dokonywania trudnych wyborów i podejmowania decyzji w kontekście wpojonego obowiązku opieki wobec matki, a nawet psychicznej manipulacji, a mężem i dziećmi, których już nie raz zawiodła.
Pisarka świetnie nakreśliła aspekt psychologiczny powieści i jej bohaterów zarówno w odniesieniu do przeżytej tragedii, traum które wywołała, jak i skomplikowanych relacji rodzinnych. Dzięki temu dała nam do myślenia i skłoniła nas do pohamowania swoich jakże daleko idących skłonności do oceniania innych ludzi. Zapominamy natomiast o tym, że za każdym człowiekiem, kryje się jego historia, która uczyniła go takim, jakim jest, na której temat my nie mamy wiedzy. Dlatego nie mamy prawa nikogo oceniać po pozorach. Przekonuje się o tym Karolina Cichońska, kiedy do jej matki przychodzi pewien list, a starsza pani czuje się wreszcie gotowa, by otworzyć się przed córką. Na pewno przeszłość rodzicielki nie usprawiedliwia w pełni jej zachowania wobec córki, ale z pewnością sprawia, że sam czytelnik zaczyna je w pewnym stopniu rozumieć. Koniecznie sięgnijcie po ten tytuł i przekonajcie się, czy naszym bohaterom uda się naprawić rodzinne relacje.
Jestem pełna podziwu i uznania dla autorki za to, że podjęła się tak bardzo ważnego zadania, aby opowiedzieć nam tę niezwykle ważną historię, a tym samym niejako ocalić ją od zapomnienia i bez wątpienia mocno przemówić do naszej wyobraźni, a także wzbudzić silne emocje. Możecie mi wierzyć, że Kasia sprostała temu odpowiedzialnemu zadaniu doskonale. Jest to zdecydowanie bardziej poważna książka, niż te, z których znamy dotychczas jej twórczość. Mimo że, jest smutna i mocno przejmująca, to jednak w całej opowieści nie zabrakło również miejsca na uśmiech, a nawet śmiech. A wszystko dzięki temu, że ta dylogia to zapis samego życia, a jej bohaterowie to ludzie tacy sami jak my, są odważni, ale też się boją. Kochają, ale też popełniają błędy, które kładą się cieniem na życiu i ich samych i ich bliskich.
Na pewno już stało się dla was oczywiste, że tę historię warto poznać. Zapewniam was, że nikogo nie pozostawi ona wobec siebie obojętnym, a świadomość, że została oparta na autentycznych wydarzeniach, sprawia, że emocje towarzyszące jej poznawaniu są dla czytelnika bardzo silne i dojmujące. Co więcej, ta dylogia stała się dla mnie impulsem do tego, aby na własną rękę poszukać informacji na temat włoskiej tragedii. Oczywiście oba te zajmujące i wciągające nas od pierwszej do ostatniej strony wątki w pewnym momencie zostały ze sobą w bardzo ciekawy sposób połączone. Nie wierzcie mi jednak na słowo, tylko sami spędźcie niezapomniany czas na lekturze powieści. Ja niezwłocznie zabieram się za czytanie kontynuacji dylogii, bo przyznam, że pochłonęła mnie ona bez reszty.
[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Szara Godzina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.