Kochani dziś ponownie zapraszam Was na chwilę zastanowienia, przemyśleń i refleksji. Już na wstępie, tym z Was którzy jesteście rodzicami, chciałabym zadać pytanie. Czy kiedy patrzycie na swoje dzieci, zdarza się Wam snuć wizje tego, jak w przyszłości będzie wyglądało ich życie? Jestem pewna, że każdemu rodzicowi zdarza się to wielokrotnie. A jeśli nawet nie macie dzieci, zapewne przynajmniej raz byliście światkami rozmów, w których rodzice mówią. „Chcielibyśmy, aby nasza Marysia, Zosia, czy Ania w przyszłości była lekarzem, prawnikiem bądź bankowcem”. Jest to naturalne, dopóki nie ingerujemy w życie naszych dzieci zbyt mocno i pozwalamy im iść własną drogą. Jeżeli dotychczas nie znaleźliście sposobności, aby na ten temat pomyśleć, zapewniam Was, że lektura powieści Pani Elżbiety Kosobuckiej „Mój pomysł na życie”, o której chcę Wam opowiedzieć, stworzy Wam wiele momentów na tego typu przemyślenia. Zanim jednak opowiem o samej książce, muszę się przyznać, że bardzo krzywdząco oceniłam tę książkę. A dlaczego dowiecie się już za chwilę. Otóż sugerując się opisem znajdującym się na rewersie książki, byłam przekonana, że będzie to typowy romans, jakich wiele i przyznam szczerze, że to, co przeczytałam na jej pierwszych stronach, zdawało się potwierdzać moje przypuszczenia. Jednak mając w pamięci, to, co stało się z biegiem lektury, chcę bardzo przeprosić autorkę, za to, że tak z góry niesprawiedliwie oceniłam jej dzieło. Jak się przekonacie w dalszej części recenzji, przeprosiny są jak najbardziej zasadne.
Melody Sawicka jest niezastąpionym w swojej dziedzinie bankowcem działu kredytów. Każde zlecenie, którego się podejmuje, kończy się sukcesem. Kobieta znana jest z ogromnego profesjonalizmu, dzięki czemu cieszy się uznaniem i podziwem zarówno wśród klientów banku, jak i jego prezesa. Uznanie to przekłada się oczywiście na szybki i w pełni zasłużony rozwój kariery zawodowej kobiety. Dopełnieniem pełni szczęścia jest pojawienie się w życiu naszej bohaterki niezwykłego biznesmena Pawła. Losy tej dwójki splatają się w dość niefortunnych okolicznościach, ale z czasem Paweł nadaje codzienności Melody wiele nieznanych do tej pory barw. Subtelnie, choć nie bez problemowo między tą dwójką rodzi się miłość. Kiedy wszystko układa się tak, jak wymarzyła sobie Melody, niespodziewanie los bardzo mocno ją doświadcza. Sytuacja, w jakiej się znalazła, sprawia, że zaczyna inaczej niż do tej pory patrzeć na swoje życie i to jakim ono tak naprawdę jest. Przemyślenia doprowadzają ją do punktu zwrotnego, kiedy, postanawia odnaleźć własną drogę życia i żyć tak, jak sama tego chce.
„Mój pomysł na życie” porusza dwa bardzo istotne aspekty w życiu każdej kobiety. Po pierwsze Pani Elżbieta walczy ze stereotypami dotyczącymi seksualności. Nie chcę zbyt wiele na ten temat pisać, ponieważ chcę, żebyście również i Wy mieli możliwość bardzo pozytywnie się zaskoczyć i skonfrontować z tym, co przeczytacie. Kolejnym istotnym aspektem, z którego zdanie sobie sprawy, może w znaczący sposób odmienić nas i nasze życie, jest to, aby nigdy nie budować własnej przyszłości według marzeń, oczekiwań i wyobrażeń innych. Często ulegając presji na przykład rodziców, czy otoczenia układamy sobie życie tak, jak oni tego od nas oczekują, no bo przecież chcą dla nas dobrze, są starsi bardziej doświadczeni. Na pewno kiedyś będziemy im wdzięczni, że pokierowali naszym życiem. Nic bardziej mylnego rodzic, który chce dla swojego dziecka dobrze, pozwala mu być sobą, spełniać marzenia i żyć według własnego planu. W przeciwnym razie nasze dziecko może nigdy nie zaznać szczęścia. Nie chcę w żaden sposób krytykować rodziców, bo często rzeczywiście takie ich postępowanie wynika z dobrej woli. Jednak jeśli chcecie pomóc własnemu dziecku, wspierajcie je w jego decyzjach, bądźcie obok, kiedy będzie was potrzebowało, ale nigdy nie próbujcie narzucać mu własnej woli, bowiem nie możecie przeżyć życia za niego. Jeśli będziecie próbować, możecie bardzo skrzywdzić waszą latorośl. A co gorsza może odbić się to negatywnie na jej dorosłym życiu.
Jeśli chodzi o samych bohaterów, to mówiąc otwarcie, na początku bardzo nie polubiłam głównej bohaterki. Jawiła mi się jako dumna, zimna i zadufana w sobie kobieta, której brak pokory. Z biegiem czasu jednak postać ta okazała się zupełnie inna. Kiedy przekonałam się, jak wiele w życiu musiała poświęcić i jak bardzo się starać, by zapracować na swoją pozycję, podziwiałam ją. A to, co spotkało ją później, dopełniło mojej względem niej sympatii.
Tytuł ten to, bardzo kobieca i mądra historia z cennym przesłaniem. Historia o miłości przyjaźni walce o siebie i swoje marzenia oraz mierzeniu się z przeciwnościami losu. Nie muszę chyba pisać, że książkę oczywiście polecam i zachęcam, byście podczas lektury bliżej przyjrzeli się swojemu życiu.
Na zakończenie mam do Was dwa pytania na, które chcę, byście odpowiedzieli nie mnie, ale przede wszystkim samym sobie:
Czy jesteście typem rodziców, którzy próbują pokierować życiem swoich dzieci tak, jak waszym zdaniem będzie dla nich najlepsze, czy też pozwalacie im decydować o sobie oczywiście stosownie do ich wieku? Pytanie drugie jest bardziej osobiste: Czy jesteście pewni, że Waszym życiem nie pokierował kiedyś ktoś inny, czy wybory, których dokonaliście były w istocie waszymi wyborami, a może nie pozwolono Wam ich dokonać i przez to dziś Wasze obecne życie nie wygląda tak, jak sami tego chcieliście? Ja nie mam dzieci, więc odpowiedziałam sobie tylko na pytanie drugie. Prawda jest taka, że w moim przypadku nie ograniczali mnie ludzie, a coś, na co nikt nie jest w stanie zmienić, ale to już inny temat.
Pamiętajcie, na zmiany nigdy nie jest za późno. Ważne jest, aby być sobą.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuje wydawnictwu Videograf.
Nie mam dzieci, więc ciężko mi się wypowiedzieć :D
OdpowiedzUsuńW takim razie warto odpowiedzieć sobie na drugie pytanie zawarte w zakończeniu recenzji.:)
UsuńChętnie sięgam po książki z wartościowym przesłaniem. O tej książce wcześniej nie słyszałam, ale muszę dopisać ją do swojej czytelniczej listy. Nie wiem kiedy ja to wszystko przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale. Sama również często zadaję sobie to pytanie.:)
UsuńJa bardzo się cieszę, że od samego początku moi rodzice pozwalali mi samej dokonywać różnych wyborów, uczyć się na własnych błędach itp. I staram się robić to samo w stosunku do moich pociech, choć przyznam, że jestem bardziej ''opiekuńczą'' matką, a co za tym idzie wolę miec ''oko'' na pewne sprawy :)
OdpowiedzUsuńMądre i odpowiedzialne podejście.:)
UsuńJak na razie nie dla mnie, ale może w przyszłości...
OdpowiedzUsuńRozumiem.:)
UsuńDzieci nie mam, ale muszę przyznać, że nie wszystkie moje wybory były rzeczywiście moimi, gdybym miała szanse przeżyć pewne sytuacje jeszcze raz, chciałabym zmienić to, na co sama za wielkiego wpływu nie miałam...
OdpowiedzUsuńshe__vvolf ❄️🐺
Myślę, że nie jesteś odosobniona w swoim poczuciu.
UsuńJa również polecam tę książkę. Warto ją przeczytać.
OdpowiedzUsuń💖
UsuńJuż sobie zapisałam tytuł.
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziesz zadowolona z lektury.:)
UsuńNie mam dzieci, więc mogę tylko odpowiedzieć na drugie pytanie. "Moje" wybory życiowe zostały mi narzucone i nie do końca były po mojej myśli, pewnie dziś byłabym w innym miejscu... Inna rzecz, że później pojawiły się ograniczenia zdrowotne. Apeluję do rodziców, aby dali dzieciom przeżyć życie po swojemu, uczyć się na swoich błędach, a sami jedynie podpowiadali rozwiązania, a nie zmuszali do wyborów.
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do Twojego apelu.
UsuńWydaje się mądrą historią a takie lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńTaka zdecydowanie jest.
UsuńJa nigdy nie kierowałam życiem moich dzieci. Ale sama dzisiaj widzę,że moja mama miała wiele racji w swoich radach dla mnie, których nie słuchałam. Myślę, że wiele spraw lepiej by się ułożyło, gdybym poszła w kierunku, który mi pokazywała. Nigdy nikogo nie słuchałam i to był błąd.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Niestety nie da się przewidzieć wszystkiego.:)
UsuńTo raczej nie moje klimaty. Może kiedyś, póki co mam za dużo zaległości na wczoraj
OdpowiedzUsuńMam dokładnie ten sam problem.:)
UsuńLudzie lubią rządzić innymi. I chyba nie ma nikogo kto by podjął 100% własne decyzje, zawsze są jakieś okoliczności zewnętrzne, naciski rodziny itp.
OdpowiedzUsuńNiestety tak.
UsuńIntrygująca. Zainteresowałaś mnie nią :)
UsuńBardzo się cieszę.:)
UsuńNie ukrywam, że obecnie wolę lekkie lektury więc podziękuję :)
OdpowiedzUsuńRozumiem:)
UsuńAle kto wie co będzie potem? ;)
UsuńPożyjemy, zobaczymy.:)
UsuńNa ten moment nie jest to książka, która mogłaby mnie zaciekawić ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ver-reads.blogspot.com
Rozumiem. Może następnym razem.:)
UsuńMoim życiem pokierowałam trochę ja, a trochę okoliczności. Nie na wszystko miałam wpływ.
OdpowiedzUsuńNie ma chyba człowieka, który by kierował w stu procentach samodzielne swoim życiem.
UsuńMyślę, że trudno nie sugerować swoim dzieciom, jaka droga może być dla nich dobra. Ale wszystko z umiarem...
OdpowiedzUsuńCiekawie zapowiada się ta książka!
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Dokładnie z umiarem.:)
UsuńMimo tego, że rodzicem nie jestem widzę, że warto sięgnąć po tę książkę. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto.:)
UsuńCzytałam książkę jakiś czas temu i zrobiła na mnie naprawdę dobre wrażenie :-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNieraz zdarzało mi się myśleć o przyszłości mojej córki, kiedy na nią patrzę. Choć jest jeszcze malutką dziewczynką.
OdpowiedzUsuńKsiążkę jednak jeszcze teraz sobie odpuszczę, ale może kiedyś zastanowię się nad tym tytułem - kiedy tylko wygrzebię się z zaległości.
Warto zapamiętać tytuł.:)
UsuńByłam i jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści. Warto ją przeczytać o molo się zaskoczyć jak ty. Świetna recenzja 😊
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą.:) Dziękuję💖
UsuńI takie lektury lubię: mądre, zmuszające do myślenia, zastanowienia się kilkoma ważnymi kwestiami... (moja lista do przeczytania powiększyła się o jeden tytuł)
OdpowiedzUsuńWidzę,że mamy takie same oczekiwania odnośnie książek.:)
UsuńUważam, że mogłabym się skusić ;)
OdpowiedzUsuńPolecam:)
UsuńTytuł już sobie zapisuję, z zainteresowaniem sięgnę po książkę, inspiracje do przemyśleń zawsze mile widziane. :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie podziel się wrażeniami.;)
UsuńZ wielką ciekawością zabiorę się za lekturę tej książki. Jestem mamą, więc może mi się przydać :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Twojej opinii.:)
UsuńKurde, nie moje klimaty, ale zaintrygowałaś mnie tymi stereotypami na temat seksualności...
OdpowiedzUsuńNie lubię Cię! XD
Pozdrawiam ciepło :)
Niekulturalna Kasia
Wybacz, przepraszam.;)
UsuńPóki co, nie moja bajka. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem.:)
UsuńMi rodzice, w większości przypadków, pozwalali decydować o sobie. Czasami nawet było mi ciężko podejmować tak ważne decyzje (dla młodej wówczas mnie) bez ich drogowskazu, jedynie z drobnymi wskazaniami zalet i wad konkretnych pomysłów. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Gdy na to dzisiaj patrzę, to myślę, że to była całkiem dobra droga. Książka chyba jednak nie dla mnie, jednak świetnie, że ostatecznie przypadła Ci do gustu. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe
:)
UsuńKsiążka, którą chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę polecam.:)
UsuńJak zawsze świetny tekst.
OdpowiedzUsuńCo do ostatniego pytania - był czas gdzie pozwalałam kierować sobą, ale to się zmieniło. ;)
Cieszę się że Ci się podoba.:) Brawo!
UsuńTo bardzo mądra książka, cieszę się, że Ty również to dostrzegłaś. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest bardzo wartościową lekturą.:)
UsuńNiestety już od niemowlęctwa "wciskamy" dzieci w ramy kulturowe, nadajemy ich płciom znaczenie determinujące rozwój i drogę, jaką powinno dziecko iść: inne ciuszki, zabawki, zabawy, obowiązki domowe... Dziewczynki i chłopcy są inaczej wychowywani i inaczej traktowani. A to jest zupełnie niepotrzebne. Niech każde dziecko robi to, co lubi i rozwija się w swoim kierunku.
OdpowiedzUsuńNiestety nasze społeczeństwo nie potrafi jeszcze do końca tego zrozumieć.
UsuńJeśli książka wzbudziła w Tobie takie przemyślenia to rzeczywiście musi być bardzo wartościowa. Sama mam dwie córeczki: 3 i 13-letnią i muszę Ci powiedzieć, że strasznie trudno czasem odnaleźć się w sytuacji o której piszesz. Staram się, aby moje dziecko decydowało co chciałoby robić w życiu itd., ale np. teraz moja siódmoklasistka wymyśliła sobie, że chce zmienić szkołę, zacząć na nowo, a ja jestem przeciwna temu by pchała się w nieznane. Za dwa lata będzie musiała rozpoczynać w liceum (jeśli wszystko pójdzie po jej myśli) i chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, jak może na nią wpłynąć taka zmiana niemal przed zakończeniem podstawówki, a nie patrzy też do końca obiektywnie na sytuację. Jest jeszcze młodziutka i nie wie w co się chce wpakować pod wpływem chwili, koleżanki, dojrzewania. Wydaje mi się, że lepiej będzie dla mojej córki nie zmieniać szkoły. Zatem te wybory czy posłuchać dziecka czy swojej intuicji są czasem bardzo trudne i nigdy do końca nie wiemy, czy postąpiliśmy dobrze. Okaże się w przyszłości.
OdpowiedzUsuńTak masz rację, nie jest to łatwe, dlatego należy rozmawiać z dziećmi, próbować wytłumaczyć, ale nie warto narzucać własnej woli za wszelką cenę ponieważ dziecko może zacząć się buntować i wówczas rodzic stanie się wrogiem. A tego przecież żaden rodzic nie chce. Trzymam kciuki za znalezienie kompromisu w Waszej sprawie.:)
Usuń