sobota, 27 lipca 2019

Kiedy wojownik traci ducha walki.

Jak wiecie albo i nie od urodzenia jestem osobą niepełnosprawną i odkąd pamiętam, jednym z najczęściej zadawanych mi pytań odnośnie do mojego stanu zdrowia jest to, jak udało mi się pogodzić z tym, że jestem niepełnosprawna. Ja niezmiennie odpowiadam, że z uwagi na to, iż nie wiem, jak to jest być zupełnie zdrową fizycznie, to dla mnie  ten stan nie stanowi żadnego problemu.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, kiedy osoba w pełni sił fizycznych nagle musi pogodzić się z utratą swojej sprawności.

Dziś za sprawą drugiej części cyklu On the ropes „Walcząc z cieniami” autorstwa Aly Martinez, będziemy świadkami tego, jak człowiek toczy najważniejszą walkę w swoim życiu. Walkę o siebie.

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, wspomniany cykl jest poświęcony trzem braciom, których życie nigdy nie rozpieszczało. Porzuceni przez rodziców, już od najmłodszych lat zmuszeni byli radzić sobie sami. Łatwo nigdy nie było, ale braterska miłość, wsparcie i dusze wojowników, które żyją w każdym z nich, stały się najsilniejszą bronią w walce z przeciwnościami losu. To najstarszy z braci Page - Till, stał się dla swoich młodszych braci niczym ojciec, którego nigdy nie mieli. To dzięki jego determinacji i wewnętrznej sile udało mu się ocalić rodzinę. Historię Tilla, możecie poznać, w pierwszej części cyklu „Walcząc z ciszą”. Ta część natomiast poświęcona jest drugiemu z trójki rodzeństwa Flintowi i to właśnie na jego osobę chcę teraz zwrócić Waszą uwagę.

Największą pasją i miłością tych trzech chłopaków, która stała się nieodłączną treścią ich życia, jest boks. Podziwiając osiągnięcia braci, Flint również chce iść w ich ślady i stać się niepokonanym na ringu. Ma do tego wszelkie predyspozycje i na pewno właśnie tak by się stało, gdyby nie jedno tragiczne wydarzenie, które przykuło chłopaka do wózka inwalidzkiego. Wystarczył jeden moment, aby jego świat legł w gruzach. W tym miejscu zaznaczyć należy, że autorka doskonale nakreśliła nam czytelnikom, to co może dziać się w głowie osoby stającej w obliczu tak nagłej i tak trudnej sytuacji. Flint izoluje się od rodziny, staje się totalnym dupkiem. Odrzuca wszelką pomoc i wsparcie od tych, którzy go kochają.
Jednak jak to w przypadku romansów bywa, problemy zdrowotne to nie wszystko, co dręczy naszego bohatera. Jest jeszcze miłość. Niestety miłość zakazana do kobiety, której nigdy nie będzie mógł mieć. Patrząc na szczęście starszego brata, Flint pogrąża się w swoim żalu i bólu, goniąc za tym, co nieosiągalne. Żyjąc tym, co utracone, aż do momentu, kiedy na jego drodze pojawia się ona – Ash Mabie. Młodziutka dziewczyna, która szuka swojego miejsca na ziemi. Niestety patologiczne relacje z ojcem odbierają jej możliwość normalnego życia. Ten bowiem zmusza córkę do okradania ludzi na ulicy. Jak się przekonacie, los splecie drogi Ash i Flint w bardzo nieoczekiwany dla nich samych sposób. Jednak to spotkanie odmieni ich życie na zawsze. Ale jeśli myślicie, że od teraz będą wspólnie kroczyć przez życie drogą usłaną płatkami róż, to niestety tak nie będzie. Ich uczucia, za sprawą pochopnie wypowiedzianych zaledwie kilku słów zostaną wystawione na bardzo długą i ciężką próbę.

Niepełnosprawność Flinta i walka o miłość to nie jedyne wątki, jakie zostały poruszone w książce. W życie rodziny Page brutalnie wedrze się ktoś, kto upomni się o swoje prawa, choć przez całe życie chłopców tej osoby przy nich nie było. Dlaczego właśnie teraz po tylu latach zjawia się niespodziewanie i chce rozbić wszystko, co przez lata udało im się zbudować? A najważniejsze, czy dopnie swego? O tym już musicie przekonać się sami.

Już teraz mogę Wam się przyznać, że ta seria jest moją ulubioną. Już kończąc lekturę „Walcząc z ciszą”, nie mogłam doczekać się kontynuacji. Cenię sobie ją przede wszystkim za jej realizm i emocjonalność. To nie jest żadna wyimaginowana historia. Wszystko, o czym czytamy mocno, dotyka realiów prawdziwego życia w jego różnorodnych barwach. Bohaterowie jak my wszyscy przeżywają swoje wzloty i upadki, a nawet otrzymują niespodziewane ciosy w plecy. Bywa naprawdę ciężko, ale tylko od nas zależy, czy damy się pokonać. Tak naprawdę nasza największa siła tkwi w nas samych, a wszystko zaczyna się w naszej głowie.
Zapewne chcielibyście wiedzieć, czy Flint zwycięży w walce swojego życia, a może zostanie pokonany przez nokaut. Czy zrozumie, że żyjąc pogrążony w cieniu własnej rozpaczy, może stracić wszystko, co kocha i na czym mu zależy? Szkoda, że tak często doceniamy wartość tego, co mamy, dopiero kiedy to tracimy. Sprawdźcie koniecznie, czy nasz bohater odzyska swoje dawne życie i otworzy się na to, co ono dla niego przygotowało.

W słowie podsumowania chcę, oczywiście zachęcić Was do sięgnięcia po „Walcząc z cieniami”, bo jest to jedna z tych książek, od których nie będziecie mogli się oderwać. Od samego początku bardzo mocno zżyłam się z bohaterami. Dlatego nie chciałam opuszczać ich ani na chwilę. A to, co się u nich działo wzbudzało we mnie cały wachlarz emocji: od strachu o to, jak Flint poradzi sobie z tym, co go spotkało, jak również z tym, co dręczy go jeszcze bardziej, a co musi ukrywać przed najbliższymi i co najważniejsze, jak jego zachowanie wpłynie na więzi łączące tę rodzinę. Potem w moim sercu zagościła nadzieja, że Ash stanie się dla Flinta swego rodzaju siłą, która pozwoli mu podnieść się z kolan, ale kolejne następujące po sobie wydarzenia do końca nie pozwoliły mi być niczego pewną.

Jak widzicie, tych emocji było wiele, ale nie zabrakło również pikantnej, gorącej miłości, która w subtelny sposób pobudza wyobraźnię czytelnika.

Tak, więc jeśli szukacie wciągającego, nad wyraz życiowego romansu pełnego emocji z subtelną nutką pikanterii to doskonale trafiliście.
Ja już nie mogę doczekać się trzeciej części poświęconej najmłodszemu z braci. Przedsmak tego, co zapowiada zakończenie tej części, już dziś mi mówi, że tam również będzie się działo. 

Na zakończenie chcę uspokoić tych z Was, którzy nie czytaliście, jeszcze „Walcząc z ciszą”, a macie możliwość przeczytać właśnie drugą część. Czytajcie bez obaw. Autorka wplotła bowiem w tej części fakty z początku cyklu, w taki sposób, że czytelnik bez problemu odnajdzie się w całej historii.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Niezwykłe, za co bardzo dziękuję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.