czwartek, 25 stycznia 2024

"Inkubator" Patrycja Żurek

Na drodze życia są światełka i mroki. Raz szczęście raz smutek głęboki. Przy czym szczęście to jest bardzo kruche i ulotne. Kiedy zagości w naszym życiu, nie myślimy o tym, że nic, co otrzymujemy od losu, nie jest nam dane na zawsze, o czym bardzo boleśnie przekonali się bohaterowie najnowszej książki Patrycji Żurek „Inkubator”. Minęło kilka godzin od momentu, kiedy skończyłam czytać tę książkę, a ja czuję wewnętrzną potrzebę, aby wam o niej opowiedzieć. Nie tylko dlatego, aby dać upust kłębiącym się we mnie po jej lekturze emocjom i przemyśleniom, ale przede wszystkim, ponieważ jestem przekonana, że historia, którą znajdziecie na jej kartach, pozwoli wam inaczej spojrzeć na to, co nieuniknione i tylko pozornie ostateczne. A co za tym idzie, oswoi strach, a w nasze serca, w co mocno wierzę, wleje nadzieję i spokój. Już bez zbędnego przedłużania zapraszam was zatem do wysłuchania przejmującej i głęboko poruszającej historii Arniki i Igora.

To młode kochające się małżeństwo, któremu do szczęścia brakuje potomstwa. Ich droga do spełnienia tego marzenia naznaczona jest wieloma niepowodzeniami, jednak Arnika ma w sobie bardzo silny instynkt macierzyński i nie traci nadziei na to, że będzie mogła być mamą. Ku wielkiej radości kobiety wszystko wskazuje na to, że tym razem się uda. Niestety ta radość nie trwa długo. To, co miało być początkiem nowego etapu w życiu tej pary, staje się największym koszmarem i dramatem dla Igora i jego najbliższych. Żona trafia do szpitala, gdzie pada druzgocąca diagnoza: wylew krwotoczny mózgu skutkujący śmiercią mózgową pacjentki. Jak się możecie domyślić, świat mężczyzny w jednej sekundzie legnie w gruzach. Nie może jednak pogrążyć się w bólu, gdyż teraz tylko od niego zależy, czy ocali życie swojego dziecka, które nadal jest żywe w brzuchu mamy. Można je uratować poprzez sztuczne podtrzymywanie życia matki do momentu, aż będzie możliwe wykonanie cięcia cesarskiego. Koniecznie sięgnijcie po książkę i przekonajcie się, jaką decyzje podejmie Igor.

Na pewno czytając te słowa, w pierwszej chwili dla wielu z was odpowiedź na to pytanie wyda się oczywista, ale jeśli tylko zastanowimy się nad nim dłużej, dojdziemy do wniosku, że w takiej sytuacji nic nie jest oczywiste. W myślach i sercach Igora oraz wspierających go najbliższych zrodziło się wiele sprzecznych emocji i przemyśleń o charakterze etycznym i moralnym, wynikających z ich wiary, czy też światopoglądu. Nie można bowiem umrzeć i żyć jednocześnie, a każdy, kto umarł, powinien zostać pochowany. Śmierć bowiem to, ostateczny kres życia. Czy zatem mamy prawo uprzedmiotawiać ciało kobiety do roli inkubatora? I co najważniejsze, czy dziecko rozwijające się pod sercem martwej Arniki, jeśli się urodzi, będzie zdrowe?

Tylko, czy w istocie z nastaniem śmierci, następuje kres życia? Otóż Patrycja Żurek oddając w nasze ręce niezwykle autentyczną i życiową powieść chce pokazać nam zupełnie inne jej oblicze i niejako odmienić nasze o niej myślenie. Otóż śmierć to także życie. Tylko od nas zależy, czy nadamy jej głębszy sens? Mając to na uwadze, zadajmy sobie pytanie, czy pozwalając podtrzymać przy życiu matkę, dzięki której, jej dziecko ma szansę przyjść na świat, robimy coś złego i godnego potępienia, czy też właśnie wówczas ta śmierć zyskuje swój sens? Z tą kwestią do samodzielnego zastanowienia i rozważenia was zostawiam. Nadmienię jeszcze tylko, że w tej opowieści sens śmierci ma podwójne znaczenie. Jednak tego, jaki jest inny jego przejaw, musicie dowiedzieć się  sami, sięgając po książkę, do czego już teraz serdecznie was zachęcam.

Tymczasem skupmy się na kolejnym bardzo ważnym aspekcie tej trafiającej wprost do serca każdego, kto ją przeczyta książki, jakim jest przeżywanie żałoby. Autorka w sposób niezwykle dojmujący, wręcz namacalny dała nam odczuć ból i cierpienie po stracie bliskiej osoby. Razem z Igorem i jego rodziną przeżywamy każdy jej etap. Przy czym każdy człowiek ma prawo przeżywać ten trudny czas na swój sposób, co w książce zostało również wspaniale ukazane. I właśnie teraz muszę się przyznać, że bardzo mocno irytowała mnie postawa i zachowanie głównego bohatera. Igor skupiony na swoim cierpieniu zachowywał się bardzo egoistycznie. W pewnym momencie nadeszła jednak chwila zastanowienia. Czy mam prawo tak surowo go ocenić? Czyż każdy z nas nie jest egoistą, gdy cierpi? W momencie, kiedy przeżywamy nasze osobisty koniec świata, wówczas wydaje nam się, że nikt nie może cierpieć bardziej od nas, a nieszczęście, które nas dotknęło, jest największym, jakiego można doświadczyć. Dopiero kiedy zechcemy wysłuchać historii innych ludzi, może okazać się, że mimo ogromu cierpienia, który nas przygniata, trawiąc serce i dusze, tak naprawdę mamy szczęście w nieszczęściu. Tylko często nie chcemy go dostrzec. Z pewnością, jesteście ciekawi, jak to możliwe. Ja oczywiście nic nie zdradzę, ale wszystko stanie się jasne po przeczytaniu „Inkubatora”, więc nie zwlekajcie z tym ani chwili dłużej.

Pisarka zwraca również naszą uwagę na to, jak istotną rolę w tak trudnych momentach  życia odgrywa siła rodziny i jej wsparcie. I nie chodzi o to, by głaskali nas po głowie i klepali po ramieniu w geście zrozumienia i solidarności, ale także potrafili nami wstrząsnąć i wyciągnąć nas z bagna, kiedy podążamy ku zatraceniu się w rozpaczy i zniszczeniu samych siebie. Igor na szczęście miał wokół siebie takie osoby, a jedną z nich była siostra Arniki Dalia. To ona jest najbliższa Igorowi i to ona stara się zrobić wszystko, aby jej siostrzeniec urodził się zdrowy.

Na postaci Dalii chciałabym się zatrzymać chwilę dłużej, gdyż ona bardzo mocno wyróżnia się ze spośród wszystkich bohaterów książki. Jest to kobieta, która wie, czego chce od życia. Żyje według własnych zasad, w zgodzie z samą sobą. Jak się przekonacie śmierć, żałoba i cierpienie nie są tu jedynymi poruszanymi aspektami, i właśnie za przyczyną jej postaci w fabułę został wpleciony bardzo ciekawy wątek uświadamiający nam, że miłość nie wybiera i może pojawić się w naszym życiu w najmniej oczekiwanym momencie.

Jak widzicie, jest to bardzo życiowa książka, której realizm przez cały czas uświadamia nam, że takie ludzkie dramaty dzieją się każdego dnia, być może gdzieś bardzo blisko nas. Dojmująca jest także świadomość, że to mogłaby być także nasza historia, co sprawia, że podczas jej poznawania nieustannie zadajemy sobie pytanie: jak ja zachowałabym się, gdybym znalazła się w tożsamej sytuacji? Jakich wyborów dokonała i jakie decyzje podjęła? Zastanawiamy się także, czy po takim ciosie od losu da się w ogóle podnieść. I wiecie, podobne gdybanie nie ma racji bytu, dopóki nie stanie się faktem, czego nikomu nie życzę.

Na zakończenie chcę rozwiać obawy każdego, kto po przeczytaniu mojej recenzji pomyśli sobie, że nie jest gotów na tak ciężką i trudną tematycznie książkę. Uwierzcie mi, że nie musicie się obawiać, gdyż mimo ogromnego ładunku emocjonalnego, który w sobie skrywa, dzięki lekkiemu i niezwykle angażującemu czytelnika stylowi pisania Patrycji, nie czujemy się w żaden sposób przytłoczeni. Wręcz przeciwnie, bardzo mocno trzymamy kciuki za odzyskanie utraconego spokoju i szczęścia Igora, a także pozostałych bohaterów. Książka pochłania nas tak mocno, że niepostrzeżenie docieramy do jej zakończenia, które mamy wrażenie, że przewidzieliśmy dużo wcześniej, ale ku naszemu zdziwieniu, jest to bardzo mylące przeświadczenie, gdyż ono mocno zaskakuje.

Mam nadzieję, że teraz wiecie, że jest to książka, którą warto przeczytać. Patrycja jest pisarką, którą nie boi się podejmowania trudnych tematów pisanych przez życie. Dzięki temu każda jej książka zostaje z nami na bardzo długo i tak też jest tym razem.

[Materiał reklamowy] Autorka Patrycja Żurek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.