W życiu prawie każdej kobiety nadchodzi moment, kiedy pragnie wyjść za mąż. Założyć rodzinę i wieść szczęśliwe życie u boku kochającego męża, słysząc tupot małych stópek w zaciszu własnego domu wypełnionego miłością.
Sara, dwudziestoośmioletnia bohaterka debiutanckiej powieści Doroty Pasek pt. „Czas gniazdowania” zaledwie trzy lata temu miała to wszystko, niemal na wyciągniecie ręki. Po kilku nieudanych związkach z czasów szkolnych wierzyła, że teraz właśnie z Marcelem uda jej się uwić rodzinne gniazdko. Niestety tuż przed ślubem jedna chwila, która do dziś tkwi w pamięci naszej bohaterki, niszczy jej wszystkie marzenia i plany, Upokorzona i zraniona wbrew oczekiwaniom najbliższych z krwawiącym sercem przed ołtarzem wypowiada jedno krótkie słowo - Nie.
Dziś, kiedy my czytelnicy poznajemy obecne życie dziewczyny, mamy wrażenie, że jej świat zatrzymał się w miejscu. Jest, niczym księżniczka na wieży, do której dostępu bronią demony przeszłości. Mimo że od wydarzeń, które zdruzgotały jej całe życie, minęło już dość dużo czasu, by się pozbierać i zacząć wszystko od początku, Sara nie chce zapomnieć. Jej były narzeczony dawno już ułożył sobie życie. Wielokrotnie próbował też wytłumaczyć jej, dlaczego postąpił tak, jak postąpił, lecz ona nie chce zapomnieć i broń boże wybaczyć. W obawie przed ponownym zranieniem nie dopuszcza do siebie mężczyzn, a na wypadek, gdyby zapomniała, jak bardzo przez jednego z nich cierpiała, nadal przechowuje swoją suknię ślubną. Ten relikt przeszłości często nadal sprawia jej ból, osacza i niemalże dusi, ale jednocześnie jest przestrogą, by ponownie nie dać się oszukać i skrzywdzić.
Codzienność młodej kobiety wypełnia praca nauczycielki języków obcych w miejscowej podstawówce. Sara nie potrafi śmiało spojrzeć ludziom w oczy. Jako że akcja powieści rozgrywa się w małej wiosce, a jak wiadomo, w tak niewielkiej społeczności wszyscy się znają i wiedzą o sobie niemalże wszystko, nieustannie towarzyszy jej poczucie, że każdy mieszkaniec wioski posyła jej ukradkowe spojrzenia pełne litości, a za jej plecami ludzie szepczą o tym, co ją spotkało.
Wszystko zmienia się, gdy w życiu Sary pojawia się tajemniczy mężczyzna, któremu ta decyduje się wynająć dom po zmarłej babci. Choć początkowo oboje nie dążą do zbytniej zażyłości, wkrótce jedno zdarzenie sprawi, że zaledwie dwa tygodnie wystarczą, aby zaczęli patrzeć na siebie zupełnie inaczej.
Jak się zapewne domyślacie, uczucia zaczną walkę z obawami, lękiem i strachem. Jednak jeśli liczycie na sielankę, to tu jej nie znajdziecie, ponieważ Grzegorz, do którego budzi się serce Sary, również dźwiga na swoich barkach ciężar trudnej przeszłości. Jeśli jesteście ciekawi, jakie sekrety skrywają Sara i Grzegorz, musicie sięgnąć po „Czas gniazdowania”, bo ja oczywiście Wam tego nie zdradzę.
Pani Dorota Pasek kreując perypetie Sary, zwróciła uwagę na bardzo istotny według mnie problem, z którego często nie zdajemy sobie sprawy. A mianowicie, na kwestię tego, jak duże znaczenie na życie dziecka ma wpływ rodziców. Rodzice, wielokrotnie próbują narzucić dziecku własną wolę, chcą decydować o jego wyborach i decyzjach, żyjąc w przekonaniu, że to oni wiedzą lepiej, co dla niego najlepsze. Podobnie było w przypadku Sary. Z dwójki dzieci swoich rodziców, to ona była tą posłuszną, cichą ułożoną. Nikt nigdy nie pytała jej o zdanie, Każdy decydował za nią, nie licząc się z jej uczuciami i pragnieniami. Jak się przekonacie, odcisnęło to ogromne piętno również na dorosłym życiu dziewczyny.
Zachęcam Was do tego, abyście przeczytali „Czas gniazdowania” i sami przekonali się, czy Grzegorzowi uda się wyrwać swoją księżniczkę z koszmaru, w którym tkwi? Czy Sara odważy się wziąć swoje życie we własne ręce, dokonywać własnych wyborów i decydować o jego kształcie? Czy po tym, co spotkało Grzegorza, miłość tej dwójki ma szanse rozkwitnąć? Czy może Grzegorz zniknie tak samo nagle, jak nagle pojawił się w życiu Sary?
Jak widzicie, zostawiam Was z wieloma bardzo ważnymi pytaniami bez odpowiedzi, ale nie martwcie się, odpowiedzi na nie wszystkie znajdziecie na kartach powieści.
Zapewniam Was, że autorka rozpoczęła swoją przygodę z pisaniem naprawdę dobrym debiutem. Co prawda, dostrzegamy, w tej książce pewną schematyczność, jednak mnie ona zupełnie nie przeszkadzała, ponieważ na pierwszy plan wysuwa się dojrzałość opisanej w niej historii, co jest jej bardzo dużym atutem. Nie doszukamy się tu bowiem ociekającej lukrem miłości, której sama mam już dość w książkach. Ci ludzie naprawdę dużo w życiu przeszli. Oni, jak każdy z nas pragną kochać i być kochanym, ale żeby do tego doszło, muszą stanąć do najtrudniejszej w swoim życiu walki. Walki z samym sobą, a zapewne nikomu z Was nie muszę uświadamiać, że walka ta, nie zawsze jest zwycięska.
To, co mnie osobiście urzekło w tej książce, to poczucie, że przez całą tę książkę niemalże płyniemy spokojnym nurtem. Akcja toczy się niespiesznie, a my nie czytamy, lecz odczuwamy całym sobą.
Jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki, nie zwlekajcie dłużej. Jest to bardzo życiowa historia, która wciągnie Was od pierwszej strony i pozwoli oderwać się od problemów i trosk dnia codziennego, ofiarując Wam relaks, ukojenie i wyciszenie.
Na zakończenie chcę serdecznie pogratulować autorce i zapewnić, że z niecierpliwością czekam na kolejną książkę.
Recenzja powstałą we współpracy z wydawnictwem Zysk i S- ka, za co serdecznie dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.