Moi kochani, nadszedł czas, aby zaprezentować Wam kolejny debiut literacki na polskim rynku wydawniczym. Jak zapewne zauważyliście, w ostatnim czasie grono debiutujących twórców na naszym rodzimym „podwórku” ciągle rośnie i prężnie się rozwija. Dla nas czytelników, to oczywiście powód do radości i dumy, natomiast dla początkującego twórcy, aspekt ten może stanowić niemałe wyzwanie, ponieważ musi on znaleźć sposób na to, aby na tyle zaciekawić odbiorcę swoją twórczością, by poczuł, że to właśnie jego książkę spośród wszystkich oferowanych mu propozycji chce przeczytać. Jak wiadomo, nie jest to zadanie łatwe i nie każdemu się to udaje. Dziś sprawdzimy, czy zadaniu sprostał Bartłomiej Piotrowski autor powieści „Kołysanka”
Zanim jednak opowiem Wam kilka słów o książce, pozwólcie, że najpierw przybliżę Wam osobę samego autora, a to dlatego, że jestem pewna, że jeszcze nie raz o Nim usłyszymy.
Bartłomiej Piotrowski jest młodym, dwudziestodziewięcioletnim twórcą urodzonym w Gliwicach. Jest absolwentem Wydziału Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego. Wydanie „Kołysanki” nie jest jednak jego jedynym sukcesem, bo w roku 2014 był finalistą konkursu scenariuszowego Script Fiesta. Jest również autorem opowiadań, które zostały opublikowane w serwisie Spider’s Web.
A teraz przekonajcie się, czy „Kołysanka” jest sukcesem autora, tylko ze względu na to, że udało się ją wydać, czy też, jest sukcesem samym w sobie.
W Gliwicach bardzo źle się dzieje. W mieście grasuje seryjny morderca dzieci. Nieznany mężczyzna zabija małe dzieci, a ich ciała porzuca na pobliskich placach zabaw. Po kilku tygodniach spokoju psychopata znów wyrusza na łowy. Tym razem ofiarą pada sześcioletnia Zuzia. Mimo starań tamtejszej policji „Pan Kołysanka” nadal pozostaje na wolności, a szanse dziewczynki na przeżycie maleją. Matka dziewczynki wie, że jedyną osobą, która może uratować jej dziecko, jest jej szwagierka Gaja Wolf. Choć kobieta nie darzy siostry męża sympatią, zdaje sobie sprawę, że jej pomoc jest ostatnią deską ratunku dla jej córeczki.
„- Znajdź ją.Ta prośba zaskoczyła Gaję.- Zrobię wszystko, aby uratować Zuzę – Ale wiesz, że nie mam pojęcia o tropieniu przestępców.- To bez znaczenia. Jeśli w ogóle ktoś może ją uratować, to tylko ty.- Gdybym była w stanie pomóc Zuzce, od razu bym to zrobiła.- Chociaż jesteśmy rodziną, to obydwie wiemy, że jesteś inna. Dlatego nawet wtedy, gdy między mną a Arturem wszystko dobrze się układało, tak rzadko zapraszaliśmy cię do siebie. Twoja obecność zawsze w jakiś sposób mroziła mi krew w żyłach. Bałam się ciebie.- Dalej się mnie boisz?- Nie… Boję się tylko o życie mojej córki. Porwał ją potwór, którego policja na pewno nie schwyta.- Gdybym potrafiła zrobić to, o co mnie prosisz, to nie zawahałabym się nawet przez sekundę. Ale...- Potwora może pokonać tylko potwór – przerwała jej Dorota… Ty jesteś naszym potworem".
Kobieta w duecie z przyjacielem ojca dziewczynki Oskarem Krulem postanawiają zrobić wszystko, by dziewczynka wróciła bezpiecznie do domu. A musicie wiedzieć, że nie będzie to łatwa współpraca, ponieważ ci dwoje to bardzo specyficzny duet. Działając poza prawem, odkrywają, że wszystkie zbrodnie dokonane przez tajemniczego Pana Kołysankę są ze sobą powiązane. Zaczyna się wyścig z czasem.
Co łączy te wszystkie sprawy? Czy uda się odkryć tożsamość Pana Kołysanki? Dlaczego zabija bezbronne dzieci oraz czy nie będzie za późno, aby ocalić Zuzię? Tego już musicie dowiedzieć się sami, a to nic trudnego, wystarczy przeczytać „Kołysankę”, do czego gorąco Was namawiam i zachęcam, ponieważ to nie wszystko, co dla swoich czytelników przygotował Bartłomiej Piotrowski.
Autor w swojej powieści połączył dwa gatunki literackie thriller kryminalny z elementami powieści obyczajowej. Według mnie jest to doskonałe połączenie, które pozwala czytelnikowi w napięciu śledzić poszukiwania małej dziewczynki, której życie jest zagrożone, ale także poznać naprawdę złożone i mroczne osobowości bohaterów książki, jak i ich skomplikowane życie osobiste. Perfekcyjne połączenie tych wszystkich elementów tworzy trzymającą w napięciu, pełną zwrotów akcji fabułę, od której nie można się oderwać od samego początku, do samego końca. Kochani muszę przyznać, że autor bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, udowadniając, że na zaledwie niewiele ponad dwustu stronach, które liczy sobie ta książka, naprawdę może dziać się bardzo wiele.
Jedyne, do czego można by się według mnie przyczepić, to sposób myślenia i zachowania Zuzi, podczas kiedy była uwięziona. Według mnie był on zbyt dojrzały, zbyt dorosły, jak na ośmioletnie dziecko. Jednak są to tylko moje subiektywne odczucia, z którymi nie musicie się zgadzać.
Na zakończenie powiem tylko tyle. Koniecznie przeczytajcie „Kołysankę”.
To naprawdę bardzo dobry zasługujący na uwagę i uznanie debiut. Zapewniam Was, że dzięki swobodnemu stylowi i bardzo przystępnemu językowi, którym posługuje się autor oraz wartkiej akcji, książkę przeczytacie z zapartym tchem w mgnieniu oka.
Zapamiętajcie nazwisko autora, bo na pewno usłyszymy o Nim jeszcze nie raz.
Ja już dziś z niecierpliwością czekam na kolejną Jego książkę, a za możliwość przeczytania „Kołysanki” serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Black.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.